Żal życia na nudę!

Kto poznał mnie osobiście mówi, że mam owsiki i sekundy nie potrafię usiedzieć na miejscu. Sporo w tym prawdy. Bo jak moi drodzy mam nic nie robić? Kiedyś usłyszałam, że inteligentny człowiek nigdy się nie nudzi i postanowiłam to sprawdzić.

  • „Dbaj o siebie. Nie dla innych, tylko dla siebie. Egoizm? To głupie gadanie.”
  • „Kieruj się pasją. Miej pasję. Nie oceniaj życia kategoriami. Miej marzenia i je spełniaj.”
  • „Wyluzuj. Napięcie jest ważne, adrenalina jest potrzebna, bo to element naszej zwierzęcej natury, ale nie kumuluj stresu. Wykorzystuj stres na swoją korzyść. Minimalizuj go.”

To kilka zasad, które kiedyś przeczytałam i próbuję wcielać w życie. W codziennym pędzie łatwo przestać zauważać rzeczy, które nadają życiu barw i smaku. Wszystko zlewa się w jedno, a dzień można streścić w 3 słowach – sen, praca, jedzenie. Jakiś czas temu postanowiłam to zmieć i tak oto powstała ta zakładka! SLOW LIFE. Nie, nie od razu, ale stopniowo. Tutaj zapraszam wszystkich, którzy chcą zwolnić, lubią podróże i chętnie spędzają czas ze znajomymi. Podrzucę kilka pomysłów aby codzienność stała się kolorowa, a dobry nastrój udało się zatrzymać na dłużej.

Go ahead, make my day.

Dzisiaj będzie o marzeniach. Dlaczego by nie? W sumie góry, wysokość, chmury i powietrze dookoła sprawiają, że łatwiej nam marzyć. Wakacje na półmetku, a ja jeszcze przed urlopem. Spontaniczne weekendowe wypady, pozwalają na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości. Dzisiaj krótko o trzecim wypadzie w Tatry. Z każdym kolejnym apetyt rośnie. Ktoś kiedyś na szczycie powiedział nam, że tutaj się lepiej oddycha i to uzależnia. Chcesz więcej i więcej w coraz krótszym czasie. Już wiemy o co mu chodziło:)

IMG_4046

Pasją (bo tak już można to nazwać) zaraził mnie małżowina. Pamiętam jak dwa lata temu notorycznie oglądał na YT wejście na Zawrat. Wtedy stwierdziłam, że chyba zgłupiał. Bez kondycji, odpowiedniego sprzętu i przygotowania to istne szaleństwo. Po pierwszej wyprawie stwierdziłam, że Zawrat i Świnica są moim marzeniem. Z każdym kilometrem zbliżałam się do tego celu.

Tydzień temu się udało! I powiem Wam, że nie było to takie trudne. Chyba nasza podświadomość czasami każde trzy razy się zastanowić. Rosną obawy i przychodzi strach. Niepotrzebnie bo wycieczka nie była ciężka, wręcz przyjemna. Szkoda, że widok nie rekompensował godzinnych zmagań z łańcuchami. Widok z Krzyżnego zaparł mi dech w piersiach i ciężko będzie go przebić… Reasumując: była ogromna satysfakcja, że kolejne marzenie spełniłam.

W weekend zrobiliśmy ponad 25 km. Zaliczone: Zawrat, Świnica, Hala Gąsienicowa, świnicka przełęcz, Kasprowy, przełęcz pod Kopą Kondracką oraz Hala Kondratowa. Pogoda dopisała w 150%. Ten wyjazd był ważny również z innego powodu. Pierwszy raz w spaliśmy w tatrzańskim schronisku. Wybór padł na Murowaniec. Oczywiście nie obyło się bez przygód. W piątek specjalnie wyruszyliśmy wcześniej, aby nocą nie iść do schroniska. Na dzień dobry PolskiBus.com miał godzinną obsuwę. W sumie to norma – początek weekendu i wakacje. Na A4: Kato–> Krk staliśmy ponad 2 godziny… Za Krakowem wypadek i kolejna godzina w plecy. Patrymy na zegarek 20.00, a o 20.30 jechały ostatnie busiki do Kuźnic. F..k;/ nie śpimy w schornisku.

Szybki telefon i na szczęście udaje się zatrzymać nocleg z so/nd. Ok, a co teraz? Wierzyłam w górali i na pewniaka podbiłam na dworcu do kierowcy. Od razu skierował nas do Pani Uli. Troszeczkę w obawie, pomaszerowaliśmy 1400 metrów do Antałówki. Nocą przez jakąś polanę, a ja w japonkach… Kilka kroków i już na boso z nogami  à la Frodo Baggins, dotarliśmy do Willi Orion. Bardzo mile zaskoczeni świetnym przyjęciem i niedrogim noclegie, udało się spędzić spokojnie noc. Polecam wszystkim to miejsce!

IMG_4010

Skoro świt zebraliśmy się do Murowańca. Pierwszy raz z plecakami. Trzeba ćwiczyć bo w tym roku odważny plan objazdówki Sycylii ze sporym bagażem. Przed 12.00 byliśmy w schronisku i wypad w góry. Małżowina dużo czytał o tatrzańskich schroniskach. P.s. polecamy ten blog. Spodziewaliśmy się dzikich imprez, spania gdzie popadnie i darcia r..a do wczesnych godzin rannych. O dziwo wybiła 22.00 i ochorna (tak ochorna!) kulturalnie zaprosiła wszystkich do łóżek. Jak zastanawiacie się czy z dzieciakami warto się wybrać – od razu mówię, że tak! Oczywiście wszystko też zależy od pokoju, do którego traficie. My ulokowani zostaliśmy w 12-osobowej izbie. Patrzę większość dziewczyn więc będzie luzik. Ojjjj nie był… Możecie wierzyć albo i nie, ale NIGDY nie słyszałam aby dziewczyna tak chrapała!!! Chyba do 2.00 nie zmrużyłam oka. Mądrzejsi na przyszłość, zakupimy stopery:)

Poniższe zdjęcia mam nadzieję oddadzą choć w połowie piękno naszych gór. Mówi się „cudze chwalicie, swego nie znacie”. To prawda. Tatry mają wiele hipnotyzujących miejsc do zaoferowania. Wystarczy dobrze zaplanować, marzyć i dążyć do celu. My za niecałe 5 tygodni znowu tam wracamy. Tym razem Rysy i spanie w Moku. Co potem? Kolejne marzenie: Orla Perć, ale etapami. Jak pogoda dopisze ruszamy jeszcze w tym roku!

IMG_4129

A wracając do marzeń… Pomyślałam, że teraz jest idealny moment na taką tematykę. Dlaczego? Bo wakacje sprzyjają snuciu planów, wybieganiu myślami w przyszłość i bujaniu w obłokach. Nie wiem jak Wy, ale ja wracając z urlopu jestem wypoczęta i gotowa do działania. Mam nowe postanowienia i marzenia. Oczywiście zapał kończy się po kilku dniach, ale pomysły pozostają:)

Jak przystało na Se Točí dzisiaj również będzie filmowo. W końcu to miejsce wymiany doświadczeń prawda? Poniżej przedstawiam filmy, które kojarzą mi się z marzeniami i w pewien sposób mnie ukształtowały. Zapewne większość widzieliście, a jak nie to warto nadrobić zaległości. Pogrupowałam je w kilka kategorii. Z góry dziękuję za komentarze z kolejnymi tytułami!

IMG_4066

Marzenia się spełniają

Najlepiej obrazuje to film pt. „Pretty Woman” w reż. G. Marshalla z 1990 roku. Początkowa scena kiedy ktoś krzyczy na ulicy: „To jest Hollywood, tutaj spełniają się marzenia. Witajcie! A jakie jest Twoje?” w doskonały sposób pokazuje, że mamy się spodziewać happy endu. Komedia romantyczna – przez jednych pogardzana, przez innych uwielbiana. Nie ukrywajmy: to wzorcowo zrealizowana produkcja o Kopciuszku, który żył długo i szczęśliwie. Vivian Ward chce mieć bajkę i ją dostaje. Czy to źle? Ona i on. Ona piękna i urocza… On bogaty. Żyją w dwóch światach. Szanse na ich spotkanie w realnym świecie są minimalne, ale przecież jesteśmy w Hollywood… Banalna historia, ale zawsze z sentymentem ją oglądam.

IMG_20170729_152126112

„Cinema Paradiso” (1988) reż. Giuseppe Tornatore. W czterech słowach? Magia * płynąca * z * ekranu! Film opowiada fikcyjną historię o znanym reżyserze, który po śmierci przyjaciela wspomina swoje dzieciństwo spędzone w niewielkim sycylijskim miasteczku. Przyjaźń małego Toto z operatorem kinowym Alfredo wpleciona została w ciężkie realia powojennych Włoch. Reżyser pokazuje marzeniach jakie każdy z nas posiada. Marzeniem bohatera było samodzielne robienie filmów, nie tylko ich oglądanie czy wyświetlanie na ekranie. Miłość do nich odziedziczył po swoim mentorze. Niewiele jest takich filmów jak Cinema Paradiso, będący sentymentalnym, pełnym uroku wspomnieniem najlepszych lat kina, gdy sala projekcyjna była idealną przystanią dla wyczerpanych pracą ludzi i zmęczonych szkołą dzieci.

IMG_20170729_084730717

Nie wstydź się marzyć

O moim ulubionym filmie pt. „Forrest Gump” napisałam wiele. To film naszpikowany marzeniami, dążeniem do nich i dużą lekcją pokory. Pozycja obowiązkowa ze światowej kinematografii.

Z kolei „Into the Wild” (2007) w reż. S. Penna to niecodzienny obraz, w który wpleciono wiele dających do myślenia wątków. Długich, ale jakże ciekawych! To film o marzeniach, drodze w (nie)znane – bo nigdy nie wiemy, co nas spotka. Warto na film spojrzeć w aspekcie psychologicznym. Spróbować „rozgryźć” bohatera. Na chwilę wczuć się w jego rolę i zadać sobie pytanie, a co ja bym zrobił? Jak ja bym się zachował? Czy dałbym radę iść dalej, chociaż mam cały czas pod prąd?

IMG_3990

Gdy inni nas ograniczają…

Obraz pt. „Życie jest piękne” (1997) w reż. Roberto Benigniego pokazuje, że łatwo wywoływać skrajne emocje, gdy epatuje się okrucieństwem. Choć jest i druga strona medalu – jako społeczeństwo coraz bardziej jesteśmy na to okrucieństwo odporni. Nie dlatego, że jesteśmy niewrażliwi, ale dlatego, że okrucieństwem dnia codziennego jesteśmy atakowani.

„Ta mieszanka nastrojów, gatunków, konwencji, łez i śmiechu, tragedii i komedii sprawia, że film Benigniego rozsadza gatunkowe ramy. Dzięki temu jest jednym z najodważniejszych głosów we współczesnej refleksji nad Holocaustem, daleki jest od ideologicznej zachowawczości filmów Spielberga, Polańskiego czy Wajdy. Benigni proponuje nam nieznaną postawę wobec wojennej traumy. Reżyser zauważa, że człowiek potrafił podnieść się po upadku, jakim był Holocaust, a w jego trakcie zachować człowieczeństwo, nie poddać się, zachować w sobie wiarę. Całkowicie się od niego odciąć, wyprzeć go z pamięci, zastąpić własnym wyobrażeniem.” – źródło.

IMG_3983

„Droga do szczęścia” (2008) reż. Sam Mendes. Na dużym ekranie ponownie razem Winslet i DiCaprio. Oan gra nieutalentowaną aktorkę, która zamieniła swoje sny o artystycznej karierze i wielkich porywach namiętności na domek z ogródkiem, przyrządzanie posiłków oraz wypatrywanie przez okno powrotu męża. Amant DiCaprio wciela się w żałosnego, pozornie pnącego się w górę urzędniczynę, wykonującego ogłupiającą i bezsensowną pracę. Ich jałowy związek ubarwiają małżeńskie kłótnie, zdrady oraz marzenie o wyrwaniu się z bagna pozorów i fałszywych ideałów. W pewnym momencie każde z małżonków zostaje popchnięte do zachowań ekstremalnych – jedno do ucieczki, jakikolwiek nie byłby koszt takiego postępowania, drugie do uratowania wszystkiego co razem osiągnęli i zbudowali, również za wszelką cenę…

IMG_20170729_152402918

Z głową w chmurach!

„Nie myśl o niebieskich migdałach, tylko się skup!”. Kto nie słyszał choć raz w swoim życiu tych słów? A to źle, że marzymy? Moim zdaniem nie. Wtedy włącza się kreatywność, a połączona z działaniem pozwala góry przenosić:) Doskonale o tym wie Peter Llewelyn Davies, bohater „Marzyciela” (2004) w reż. M. Forstera. W każdym z nas drzemią marzenia, często jednak z różnych powodów zamykamy je w odległych zakamarkach naszego umysłu i nie pozwalamy im wyrwać się w sposób niekontrolowany.

Film „Marzyciel” to nie tylko historia powstania nieśmiertelnego dzieła literackiego o przygodach „Piotrusia Pana”. To wielki hołd oddany Rodzinie, to film o szacunku, harmonii, o umiejętności przeżywania radości ze wspólnie przeżytych chwil. „Marzyciel” delikatnie pokazuje, co możemy stracić, jeśli nie umiemy bawić się z dziećmi w proste, a zarazem jakże trudne zabawy. W końcu co się dzieje, jeśli próbujemy ograniczać naszą i dziecka wyobraźnię…

IMG_4050

Z kolei „Amelia” (2001) w reż. Jeana-Pierrea Jeuneta to zwyczajna/nadzwyczajna dziewczyna. Dwudziestoletnia marzycielka ma za sobą nietypowe, samotne dzieciństwo. Pewnego dnia za kafelkami w łazience znajduje pudełeczko, a w nim – dziecięce skarby. Postanawia odszukać ich właściciela. „Amelia” to bez wątpienia jeden z tych obrazów, które widzowie zapamiętają na długo. Bajeczne kadry, wielkie oczy Audrey Tautou, nasycone kolory, kuszące faktury, surrealistycznie bohaterowie i mądra przypowieść o czynieniu dobra. W tym wyjątkowym filmie groteska oraz ironia przeplata się z magią i bajkowością. To hymn na cześć życia.

IMG_4030

Strach ogranicza!

Film Joachima Triera pt. „Reprise” (2006) można znienawidzić albo pokochać. Ten reżyser z premedytacją znęca się nad widzem tworząc opowieść i piękną i koszmarną – dlatego, że prawdziwą, niebanalną… To przeszkadza, potem boli, bo przypowieść o przyjaciołach: Philipie i Eryku (tak różnych, a zarazem tak podobnych do siebie) nie jest prosta, infantylna, a w końcu głupia (bo i z takimi opiniami można się spotkać). Ten film można skrzywdzić krótkim opisem, bo niby to zwykła historia o miłości, przemijaniu, chorobie psychicznej głównego bohatera. Reżyser tę zwykłość obrał w szaty tak piękne, ale też i proste, że stworzył opowieść łączącą wątki psychologiczne, filozoficzne i socjologiczne.

Jako pierwszy sukces odnosi Philip, dla którego jednak brzemię sławy okazuje się zbyt ciężkie. Obsesyjna miłość do dziewczyny i presja środowiska doprowadzają go do załamania nerwowego, po którym powoli stara się wrócić do normalnego funkcjonowania. Powstaje pytanie czy również powoli stara się wrócić do pisania? W międzyczasie Erik tworzy, jego powieść zostaje zaakceptowana przez wydawnictwo, choć spotykają go dwie niemiłe niespodzianki. W tym miejscu na pograniczu dwóch światów Philipa i Eryka powstaje kryzys egzystencjalny. Cały tekst znajdziecie tutaj.

IMG_4190

Skąd my to znamy? Para marzycieli próbująca podbić świat zmaga się z różnymi trudnościami. Ona jest niespełnioną aktorką, on aspirującym muzykiem jazzowym. Ona zamiast grywać w filmach, obsługuje aktorów w podrzędnej kawiarence, a on aby nie głodować przygrywa do kotleta. Rośnie frustracja, ale jak za dotknięciem czarodziejskiej różyczki (a dokładniej kilku klawiszy), życie obojga zaczyna nabierać kolorów. Znajomość Sebastiana i Mii, rozpisana jest na cztery pory roku. Na początku niezdarnie na siebie wpadają, potem ich znajomość przeradza się w romans i usłany nie tylko płatkami róż związek. Emma Stone i Ryan Gosling w „La la land” (2016) w reż.  reż. Damiena Chazelle’a są absolutnie czarujący. Od pierwszych scen kradną serce (szczególnie rudowłosa piękność), ale co ważne nie są cukierkowi. Cała relacja między nimi jest dynamiczna i przekonująca. Oboje tańczą, świetnie! śpiewają i marzą… o lepszym życiu. Zapraszam do lektury.

20170729_163439

Czasem to tylko błahostka…

Z czym kojarzą Ci się wakacje? Mnie z mirabelkami, siedzeniem do wieczora na trzepaku i wiecznie brudną buzią od natłoku ekscytacji wydarzeniami dnia poprzedniego. Jeszcze z ciepłym, letnim deszczem, owocami, które już nigdy nie będą tak samo smakować i z wieczorami pełnymi gwiazd na niebie. Wtedy miałeś przeświadczenie, że mogłeś wszystko!

Tak! Mogłeś wszystko. Mogłeś mieć co chciałeś bo kieszonkowe w wysokości 5 zł powodowało, że byłeś panem świata. Mogłeś być kim chciałeś dzięki wyobraźni i mogłeś być gdzie chciałeś dzięki opowieściom. Co się z Tobą stało przez lata? Gdzie się podziałeś? Patrzę na Ciebie i widzę poważnego człowieka. A co kryje środek? Czy dalej tam – oooo – tam jest tam ten czar i radość z małych prostych rzeczy?

„Mały Książę” (2015) Marka Osbornea wydaje się spełnioną animacją. Zrobioną delikatną, wrażliwą ręką i zwyczajnie mądrą, ambitną od strony realizacyjnej i angażującą merytoryczną zawartością. I ta muzyka! Ma ona też międzypokoleniowy wydźwięk. Obrazuje jak powinien wyglądać kontakt między osobami urodzonymi na przestrzeni dekad. Taka jest relacja między dziewczynką a doświadczonym przez życie pilotem. Osborne przekonująco łączy ze sobą te dwie postaci i również (przede wszystkim?) osobiście składa hołd Saint-Exupery’emu, który dla młodych czytelników jest już właśnie dziadkiem. Dziadkiem zapraszającym, by wsiąść do zbudowanego przez niego samolotu i polecieć do gwiazd.

Zakończenie napawa optymizmem. Niestety,  ja ciągle mam z tyłu głowy zakończenie książki. I jest mi smutno. Ale… „Gdy jest bardzo smutno, to kocha się zachody słońca”… Jak się troszeczkę postarasz to dzisiaj będzie jeden z najpiękniejszych widoków z dzieciństwa. Cały tekst znajdziesz tutaj.

IMG_4135

Komedia „Jeszcze dalej niż północ” (2008) w reż. Danny’ego Boona osiągnęła rekord wszechczasów. Film przez kilka miesięcy nie schodził z afiszy, a w kinach nad Sekwaną „zatopił” nawet rekordowego „Titanica”. Ciepła i wywołująca salwy śmiechu historia urzędnika pocztowego, który za swoją chytrość musi słono zapłacić. Zostaje „zesłany” pod belgijską granicę.Jak poradzi sobie z mentalnością mieszkańców północnej Francji? Czy wyrzeknie się stereotypów i pozna prawdziwych przyjaciół? O tym jak marzenia czasem nas przerastają. Kto nie widział to obowiązkowo musi się o tym przekonać:))

Z kolei „Tajne przez poufne” (2008) braci Coen to niesamowicie przemyślany zlepk zaskakujących sytuacji z czarnym humorem w tle. Bracia Coen pewną ręką prowadzą widzów przez meandry historii opowiedzianej w filmie. Znakomicie obsadzeni z gracją stąpają po cienkiej granicy między wiarygodną kreacją a burleskową błazenadą. Widok George’a Clooneya i Brada Pitta, którzy żartują z przypisanego im przez media miana „prawdziwych mężczyzn”, wzbudza najwyższy podziw.

A mistrzowsko budowane napięcie z jednej sceny do drugiej wprowadza widzów w groteskowy nastrój. Kiedy absurd połączony z marzeniami już wydaję się, że niczym nie można nas zaskoczyć, staję się coś nieprawdopodobnego, co przykuwa każdego do fotelu i pozostawia z setkami kłębiących się myśli.

IMG_4106

Bądź fair wobec siebie!

Od lat śni Ci się ten sam motyw? Budzisz się przejęty i zastanawiasz co on oznacza? Dla mnie sny są komunikatem. Najbardziej znaczące są sny zapamiętane z dzieciństwa, sny powtarzające się, w postaci serii rozgrywające się jakby w odcinkach oraz te pojawiające się w ważnych momentach. Podczas seansu „Lost river” (2014) czułam, że powróciły w rzeczywistości… Déja vu czyli twój mózg już tu był? Nic bardziej mylnego.

Przestrzenią akcji jest opustoszałe, ziejące ranami po świeżo wyburzonych trupach domów Detroit. Jak słyszymy Detroit to z tyłu głowy mamy stracone dusze, samotność i lęk. W „Lost River” pojawia się również nadzieja na American Dream. Jest ona jednak pogrzebana w pokrywającym opuszczone domy mchu i kurzu. Symbolika tego miejsca komponuje się z lękiem przed rozpadem rodziny postrzeganej jako gwarancja trwania, którym podszyta jest cała ta opowieść. Cały tekst.

IMG_3997

Jeśli hektolitry wylanych łez potrafią docenić piękno, to moje serce i czerwona twarz pokochały reżyserkę Naomi Kawase. „Kwiat wiśni i czerwona fasola” (2015) to PRZEPIĘKNA OPOWIEŚĆ, obok której nie możecie przejść obojętnie! Jestem pod niesamowitym wrażeniem jak można w taki sposób pokazać, na pozór błahe sprawy?

To zdecydowanie nie jest film, który można obejrzeć w biegu, będąc myślami gdzie indziej. Można go również obrazić prostym sformułowaniem: obraz o japońskim jedzeniu. A jak dobrze wiecie w Japonii pokarm to kultura, sztuka i obyczaj.  Film opowiadany w charakterystyczny, nieśpieszny sposób, wiele czasu poświęca przyglądaniu się bohaterom, a pastelowe zdjęcia potęgują wrażenie intymnego przebywania z aktorami. W fabule najistotniejszy jest wątek poszukiwania akceptacji wśród innych i walki z samotnością, na którą bohaterowie po części są skazani przez wydarzenia z ich życia.

IMG_4126

A na koniec… film ZAWSZE aktualny! „Control” (2007) w reż. A. Corbijna ukazuje wstrząsającą czarno-białą opowieść o życiu i samobójstwie Iana Curtisa „Control” to najlepszy film biograficzny ostatnich lat i zarazem dowód na ponadczasowość i nieśmiertelność muzyki Joy Division.

Na czym polega jego siła? Reżyser pokazuje w swoim filmie nie ikonę muzyki i boga rocka a zwykłego człowieka. Ian Curtis w „Control” to młody (gdy popełnił samobójstwo miał zaledwie 23 lata) chłopak, który próbuje być muzykiem. A nie radzi sobie – zarówno z popularnością jak i codziennym życiem. Wplątany w romans, chory na padaczkę i coraz mniej przekonany do własnej muzyki odbiera sobie życie. Ten kontrast musiał zaowocować silnym przyciąganiem. Niszczycielskim, jak się okazało…

IMG_4112

Marzyć potrafimy wszyscy, bardziej lub mniej intensywnie. Na to, o czym i jak marzymy, wpływa między innymi nasza postawa wobec życia, środowisko, płeć czy wiek. Źródłem marzeń są potrzeby, a celem ich zaspokojenie. Dlatego warto choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości. A co lepiej może w tym pomóc niż piękno X muzy:)?

IMG_4071

IMG_4110

To co? Ruszamy?

Bo jak nie teraz, to kiedy?

IMG_4161

20170730_125859