Kiedyś usłyszałam super przesłanie, które stało się moją dewizą: „Ci co mają marzenia i nie boją się ich spełniać – wygrywają!”.
Dzisiaj na kozetkę zaprosiłam dziewczynę, na którą wśród przechodniów, nie zwrócilibyście szczególnej uwagi. Cicha, spokojna, nieśmiała? Nic bardziej mylnego.
Na planie filmowym potrafi zarządzać niekiedy pięćdziesięcioosobową ekipą. Z głową w chmurach i stopami twardo na ziemi. Ciągle poszukuje… obszarów jeszcze nie zdobytych przez film.
Poznajcie Beatę – osobę, która kino ogląda od tej drugiej strony…
Uczyłam się w liceum dwujęzycznym z językiem francuskim i właściwie przez cały okres szkoły z nim wiązałam swoją przyszłość. Dopiero w klasie maturalnej pomyślałam o tym, żeby sprawdzić alternatywne kierunki studiów i trafiłam na informacje o Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. Wcześniej w ogóle się nie interesowałam zawodowo ani filmem, ani organizacją. Spróbowałam i się uzależniłam. To jest trochę bardziej sposób na życie, niż zwyczajna “praca”.
Kierownik produkcji jest zatrudniany przez producenta do nadzorowania procesu powstawania filmu. Ściśle współpracuje z reżyserem i kluczowymi członkami ekipy zdjęciowej. Tworzy kosztorys i plan produkcji filmu, a później odpowiada za jego wykonanie zarówno w kwestiach formalno-finansowych, organizacyjnych jak i artystycznych. Jego głównym zadaniem jest wyprodukowanie filmu o jak najwyższej jakości w ramach budżetu jakim dysponuje. Oczywiście nie robi tego sam. Wspierają go inne osoby zatrudnione w pionie produkcji lub innych departamentach.
Beata:
Praca and filmem składa się z kilku etapów i w zależności od projektu: może trwać nawet kilka lat. Pierwszy, często najdłuższy to okres rozwoju projektu – prace nad scenariuszem, rozmowy z twórcami, poszukiwanie finansowania filmu. W tym czasie kluczową rolę odgrywa producent filmu. Gdy znane są podstawowe parametry projektu, film wchodzi w okres przygotowawczy.
Rozpoczynają się poszukiwania poszczególnych obiektów zdjęciowych, zatrudnianie ekipy, castingi do ról drugoplanowych. Same zdjęcia trwają stosunkowo najkrócej – oczywiście to zależy od rozmiaru produkcji. Następnie reżyser przystępuje do montażu, a po przyjęciu obrazu (jak formalnie nazywa się akceptacja zmontowanego filmu) obraz kierowany jest do prac post-produkcyjnych. Polegają one na realizacji ewentualnych efektów komputerowych, korekcji koloru, stworzeniu warstwy dźwiękowej filmu i kompozycji ścieżki muzycznej.
Tym samym rozpoczyna się kolejna faza życia filmu czyli promocja, dystrybucja, festiwale.
Beata:
Bardzo lubię wszystkie kwestie związane z pracą z twórcami: z reżyserem, operatorem, scenografem. Dyskusje nad scenariuszem, nad postaciami, nad tym jak przenieść tekst scenariusza na konkretnie zainscenizowane sceny.
Mimo tego, że przy każdym filmie trzeba wykonać szereg podobnych czynności, to jednak absolutnie każda produkcja jest inna – inny temat, inni ludzie. To bardzo kreatywna praca i mam na myśli nie tylko kwestię artystyczną, ale też szukanie rozwiązań logistycznych i organizacyjnych.
Beata:
To praca stała, nawet bym powiedziała permanentna. W czasie okresu przygotowawczego, czy zdjęć nie ma takich pojęć jak “konieć pracy na dzisiaj”. Oczywiście nikt nie planuje spędzać w pracy 24 godzin na dobę, ale często coś się zmienia w ostatniej chwili, trzeba reagować i być elastycznym. Sam dzień zdjęciowy to 12 godzin pracy dla ekipy.
Większość ludzi to „freelancerzy”. W dzisiejszych czasach właściwie nikogo, albo bardzo niewielu stać na zatrudnianie kierownika produkcji na etat. Czy można wyżyć? Myślę, że tak, ale w produkcji, zwłaszcza filmowej bo w reklamie jest troszkę inaczej, nie należy się spodziewać bardzo wysokich zarobków.
Beata:
Nigdy nie spotkałam się z tym żeby ktoś specjalnie udzielał mi osobiście rad. Na początku oczywiście jak byłam asystentem na planach to zwracano mi uwagę, ale to po prostu rodzaj szkoły.
Ja bym raczej powiedziała, że inni ludzie, producenci, ludzie związani z środowiskiem filmowym, ludzie których szanuję dają mi przykład i inspirują tym co i jak robią. Jest wiele spotkań mniej i bardziej oficjalnych, kiedy ci bardziej doświadczeni dzielą się swoimi przemyśleniami.
Beata:
Tak, często pierwszy kontakt z tekstem to próba określenia w jakiej powstaje konwencji – czy to film realistyczny, czy też może bardziej magiczny (jak np. “Amelia”) a może gatunkowy. Przydaje się przy tym analiza scenariusza także pod kątem psychologii postaci czy uniwersalnego przekazu.
Beata:
Zdecydowanie najważniejszą cechą jest komunikatywność. Bardzo dużo nieporozumień i problemów wynika z jej braku . Złota zasada brzmi “Nie zakładaj! Zapytaj!”.
Co do pracy jako kobieta ja nie spotkałam się z dyskryminacją jako kierownik produkcji. Ale prawda jest też taka, że w całym procesie powstawania filmu poza departamentem kostiumów, to właśnie w produkcji jest najwięcej kobiet. Ekipy są więc do tego przyzwyczajone. Natomiast znacznie trudniej na planie mają się np. kobiety reżyserzy.
Beata:
Film “Papusza” w reżyserii Krzysztofa i Joanny Kos Krauze to była moja pierwsza fabularna produkcja i byłam tam jedynie asystentem produkcji na zimowej transzy zdjęć. Natomiast praca przy filmach Wojtka Smarzowskiego na pewno jest wymagająca. Przy “Pod mocnym aniołem” byłam koordynatorem produkcji i postprodukcji.
Wojtek sporo miejsca na inscenizację zostawia sobie na planie, ale każdy kto z nim pracował wie dlaczego ekipy go kochają. Ma w sobie niesamowitą charyzmę i chyba dlatego kocha go też publiczność.
Beata:
Praca przy “Chemii” była o tyle specyficzna, że była inspirowana historią prywatną reżysera. Nie chcieliśmy tego wykorzystywać. Scenariusz filmu, to nie życie Bartka, ale na pewno dało się odczuć, że robimy coś bardzo prawdziwego i ważnego.
W czasie zdjęć, często nie ma miejsca na wzruszenia. Trzeba wykonać zakładany plan, myśleć o dniu jutrzejszym i kolejnych. Wzruszyła mnie jednak w czasie realizacji zdjęć scena, w której grająca Lenę Agnieszka Żulewska goliła włosy. Goliła je na prawdę i było w tym coś niepowtarzalnego i pięknego.
Bardzo cenię rumuńskie kino i chociaż lubię bardzo różne filmy, to chyba właśnie ten sposób patrzenia na rzeczywistość najbardziej mi odpowiada. Zresztą w firmie “Madants”, w której pracuję i której jestem współwłaścicielką, szykujemy się do kolejnej koprodukcji i współpracy z partnerami z Rumunii.
Film bardzo kontrowersyjny. Opowiada o rzeczach niezwykle trudnych i to ciekawe jak bardzo tematem tabu jest główny zarys fabuły filmu. Ja ten film lubię najbardziej za to, że uczy nas jacy śmieszni jesteśmy wygłaszając różne sądy i opinie kiedy nie mamy żadnego realnego doświadczenia. To ono powoduje, że sprawy zaczynają się komplikować i to co wydawało się czarno-białe nabiera nowych znaczeń i odcieni.
Faktycznie w Madants dużo współpracujemy przy międzynarodowych produkcjach. Właściwie to każdy kierunek byłby czymś nowym i ciekawym. Jak pisałam każdy projekt jest inny, a co dopiero jak jeszcze jest to spotkanie z inną kulturą. W tym roku planujemy koprodukcje z Rumunią, Islandią, Grecją, Łotwą, Niemcami, Francją.
- Kino to dla mnie…
Beata: Przygoda.
- Pierwszym filmem, który zobaczyłam był …
Beata: Nie wiem który pierwszy zobaczyłam, ale pamiętam „Uwolnić orkę”.
- Pierwsza filmowa miłość?
Beata: Nie mam filmowej miłości, ale bardzo cenię twórczość Yasujirô Ozu.
- Film, który zawsze mnie wzrusza?
Beata: „Wesele Muriel”.
- Trauma filmowa z dzieciństwa?
Beata: „Omen”. Przez tydzień nie spałam.
- Moje hobby to?
Beata: Większość czasu zabiera mi film, ale lubię czytać i uczyć się języków.
- Najbardziej oczekiwana premiera filmowa 2017 roku?
Beata: Nie mogę doczekać się filmu „Moonlight”, który będzie miał lada moment dystrybucję w Polsce.
- Jak staję na planie filmowym to…
Beata: Najczęściej myślę o tym, co potrzeba na jutro.
- Zawsze chciałam być jak…
Beata: Audrey Hepburn oczywiście:)
- Moim najlepszym przyjacielem z filmów mógłby być i dlaczego?
Beata: Myślę, że najlepszym przyjacielem zarówno dla mnie jak i każdej mojej koleżanki mógłby być Michael Fassbander. Koledzy nie podzielają tego zainteresowania.
- Piosenka filmowa/soundtrack, który często nucę…
Beata: Elton John z „Króla Lwa” – nic na to nie poradzę….
- Jakby nie film to…
Beata: Nie wiem. Myślę o tym cały czas.




Zostaw komentarz