Dziewczyna o stu pomysłach i burzy loków na głowie. Współzałożycielka Psychointerpretacji. Doskonale wie, jak połączyć psychologiczną wiedzę z filmem. Na co dzień studiuje psychologię kliniczną na katowickim Wydziale Uniwersytetu SWPS.

Obecnie prowadzi badania związane z cyberprzemocą wśród młodzieży. Jej główne zainteresowania to psychologia mediów, relacje w bliskich związkach oraz zaburzenia osobowości. Uwielbia podróże, które stanowią inspirację do wyboru ukochanego filmu i książki.

Marysia:

Bo nie dostałam się na moją wymarzoną (wtedy) medycynę. Pomyślałam, że rok na psychologii może być ciekawym doświadczeniem i wykorzystam go w późniejszej pracy jako lekarz. A teraz piszę pracę magisterską, prowadzę własną grupę badawczą, jestem całkowicie pochłonięta swoimi studiami i wiem że to nie był przypadek. Jeszcze nigdy wcześniej nie czułam się tak pewnie w tym, co robię. To chyba najważniejsze, by mieć tę pewność, co do swojej życiowej pasji i trafnego wyboru. Mnie się to udało i życzę tego wszystkim, którzy w wieku 19 lat muszą podjąć tak ważną decyzję.

Marysia:

Mam nadzieję, że uda mi się zostać na ścieżce naukowej, po której powoli już idę. Najciekawsze jest dla mnie ciągłe zadawanie pytań, odkrywanie, poszukiwanie, podważanie utartych schematów i teorii. Mam wiele pomysłów na wykorzystanie kierunku studiów w przyszłej pracy. To dosyć ciekawe i trudne zadanie, o ile po pierwszym roku byłam zafascynowana psychoterapią, to wraz z upływem kolejnych lat pojawiało się coraz to więcej nowych możliwości. To ostatni – piąty rok, po którym zadecyduję, co dalej.

Marysia:

Do pełni szczęścia brakowało nam na uczelni miejsca, w którym moglibyśmy po prostu oglądać filmy i rozmawiać o nich. Obejrzę film, dużo emocji i przemyśleń, ale zostaję z tym sama. Dzięki Psychointerpretacjom udało się stworzyć miejsce do dyskusji i wymiany poglądów. Ileż ja się dowiedziałam o filmach, które z pozoru tak dobrze znałam? Każdy z uczestników to nowa, niezwykle i ciekawa perspektywa. Mamy film generujący emocje, a dzięki psychologii potrafimy je oswoić i wykorzystać.

Marysia:

Psychointerpretacje wzięły się od naszego głównego celu czyli interpretacji, której możemy dokonywać na wiele sposobów – co przekazał nam reżyser, co aktor, a co my sami widzimy w obrazie nakładając na niego kalkę naszych życiowych doświadczeń.

Chcemy pokazać, że każdy z nas podchodzi do danego obrazu z jakimś bagażem emocji, wspomnień i przeżyć. Nie sposób zamknąć filmu w kategorii ciekawy/nudny. Przynajmniej my nie robimy tego na naszych spotkaniach. O ile możemy oceniać kino pod względem technicznym, czy aktorskim to nie zrobimy już tego z czyimś przeżyciem, które być może właśnie pojawiło się na ekranie. Naszymi odbiorcami są przede wszystkim studenci, ale właśnie od października będziemy wychodzić z naszą działalnością do odbiorców w różnym przedziale wiekowym. Osoby, które mają trochę więcej lat potrafią ocenić, co dał im konkretny film na początku ich życiowej drogi, a z czym wiążę się dziś patrząc na niego przez pryzmat osobistych doświadczeń i emocji. Zapraszamy do kontaktu!

Marysia:

Oczywiście, niezmiennie będziemy się spotykać co dwa tygodnie na seansie i dyskusji. W najbliższym roku akademickim planujemy regularnie zapraszać ekspertów z dziedziny filmu i psychologii, którzy mogliby podzielić się z nami swoimi doświadczeniem. Zależy nam również na badaniach wśród uczniów szkół średnich, którzy daliby nam wiedzę o tym, jak zmienia się perspektywa na dany film na przestrzeni lat. Zaczynamy współpracę z kinami studyjnymi i co najważniejsze organizujemy dużą konferencję interdyscyplinarną w lutym, która będzie dotyczyć filmu i współczesnych mediów.

Marysia:

Być może zmierza w kierunku technologii, której temat jest ostatnio dosyć często poruszany w filmach. Osobiście bardzo bym tego nie chciała. Kino to wspaniałe miejsce – po pierwsze jest to niezwykle cenny w dzisiejszym świecie pretekst do spotkania się z bliskimi nam osobami. Po drugie wychodzę z założenia że to właśnie pozostali widzowie dzielący się z nami przeżyciami dają nam jeszcze większą siłę, która może poszerzyć nasze horyzonty i rzucić nowe światło na historię z ekranu, czego tak mocno doświadczam na spotkaniach koła.

Marysia:

Wszystkie udzielone wcześniej odpowiedzi definiują moje podejście do filmu. Jest to chyba najtrudniejsze pytanie.  Mogłabym próbować stworzyć jakąś błyskotliwą definicję kina ale wiem, że nie zawarłabym w niej wszystkich możliwych powodów, dla których tak bardzo kocham filmy. Czasami to zwykła chęć odpoczynku i oderwania się od rzeczywistości, często chcę zobaczyć film, który pomoże mi lepiej poznać daną kwestię, którą aktualnie się zajmuję.

  • Kino to dla mnie? 

Emocje

  • Pierwsza filmowa miłość?

Antonio Banderas przemierzający ulice małego meksykańskiego miasteczka w „Desperado”.

  • Film, na którym zawsze się wzruszam? 

„Zielona mila”.

  • Trauma filmowa z dzieciństwa? 

„Lśnienie” obejrzane po północy w ukryciu przed rodzicami. Nicholson z siekierą i moje 11 lat nie stanowiło dobrego połączenia.

  • Filmowy wyjazd życia?

Wystawa poświęcona Kubrickowi i jego twórczości.

  • Moim najlepszym przyjacielem z filmów mogłaby/mógłby być?

Vianne Rocher z „Czekolady”. Może to urok Juliette Binoche, ale ta postać łączy w sobie wiele pięknych cech: tajemniczość, ciepło, tolerancję i inteligencję.

  • Najbardziej oczekiwana premiera filmowa drugiej połowy 2016 roku?

„Ostatnia rodzina” czyli historia rodziny Beksińskich.