Witaj, nieznajomy.
Pytanie do ciebie mam…

Czy zdążę jeszcze wrócić?
Drogi dawno już zasypał czas.

Za oknem cisza najcichsza, jaką znam
Taka przed burzą, co zrywa dach.

Za oknem szarość wchodzi w czerń
Ty wciąż nie mówisz do mnie nic
Na tym pustkowiu mieszka śmierć
Czy to tylko część mojego snu, powiedz mi…

Chłopak ze Śląska powraca. Po elektryzujących „Drzazgach” i wzruszającym „Chce się żyć” Maciej Pieprzyca rozdrapuje stare rany. „Jestem mordercą” zdobywa Srebrne Lwy na tegorocznym Festiwalu Filmy w Gdyni. Drugie, można powiedzieć najgorsze miejsce. Wcale nie bo przegrać z „Ostatnią rodziną” nie jest wstydem. Pieprzyca odbierając nagrodę nie kryje wzruszenia: „Te Lwy trzeba pokroić na 60 czy 70 kawałków, bo co najmniej tyle osób pracowało na sukces tego filmu”. Po chwili odbiera nagrodę za scenariusz i dodaje: „U źródeł tego scenariusza leży prawdziwa tragedia rodziny Zdzisława Marchwickiego. Dedykuję nagrodę właśnie im: jego dzieciom i wnukom”. Osoby znające historię powiedzą jego dzieciom i wnukom wyklętym do X pokolenia.

Kim był Zdzisław M.? „Domniemany polski seryjny morderca, skazany na karę śmierci za zabójstwa 14 kobiet i usiłowanie zabójstwa kolejnych 7. Uznany przez sąd za wampira z Zagłębia. Ofiary miały od 16 do 57 lat. Do ostatniego morderstwa doszło 4 marca 1970. Blisko dwa lata później, 6 stycznia 1972 w Dąbrowie Górniczej, Marchwicki został aresztowany po tym jak jego żona złożyła zawiadomienie do Milicji Obywatelskiej o znęcaniu się nad nią i dziećmi. Śledztwo w sprawie Wampira trwało ponad 2 lata, akta sprawy obejmowały ponad 166 tomów. Proces rozpoczął się 18 września 1974 w Klubie Fabrycznym Zakładów Cynkowych „Silesia” w Katowicach. Miał być pokazowy i tak też się stało. Cieszył się dużym zainteresowaniem; wejście na salę umożliwiała tylko specjalna wejściówka. 28 lipca 1975 roku Sąd uznał Zdzisława Marchwickiego za winnego popełnienia zarzucanych mu czynów, skazując go na karę śmierci.” – źródło.

  jestem-mordercą-zwiastun-

Seryjny morderca, czy niewinna ofiara spisku? Marchwicki i jego brat Jan zostają straceni, a trzeci z braci Henryk wychodzi na wolność po 20 latach. Poniżony i wykluczony społecznie, zaczyna walczyć o dobre imię rodziny. Mówi głośno, że Zdzisław był kozłem ofiarnym, którego milicja musiała w końcu znaleźć. Niedługo potem umiera nagle, a wszyscy nabierają wody w usta.

Moja mama wspomina lata 70-te ze strachem. Nie chodzi o sytuację polityczną, ale o domniemanego Wampira. Na Śląsku był to koszmar nie tylko dla kobiet, ale i dla milicji. Co jakiś czas znajdowała ona kolejne ofiary, a sprawcy jak nie było tak nie ma. Tylko odważne kobiety wracały wieczorami same do domów. Strachliwe odprowadzały się nawzajem, albo robiły nadgodziny, czekając na mężów. To gotowy materiał na film.

Mija blisko 30-ści lat i za kamerą siada Maciej Pieprzyca. W filmie o seryjnym mordercy wystąpiła znakomita obsada m.in.: Mirosław Haniszewski, Arkadiusz Jakubik, Magdalena Popławska i Agata Kulesza. „Jestem mordercą”, jak podkreśla sam reżyser: „To z pewnością nie jest kolejny film o mordercy. Bohaterem filmu jest zwykły człowiek postawiony w sytuacji, która go przerasta. Zmagając się ze swoimi słabościami, ambicjami, również systemem społeczno-politycznym, bliski jest przekroczenia niebezpiecznej granicy, by z bohatera stać się antybohaterem”.

Film do kin wchodzi 4 listopada. Udało mi się załapać na premierę z twórcami filmu. Uważam, że to udany powrót do kina przeszłości. Thriller psychologiczny inspirowany jest postacią Marchwickiego. Wszystko też odbywa się u nas – na Śląsku. Po niepowodzeniach dotychczasowego dochodzenia, na czele grupy mającej złapać Wampira staje młody, obiecujący oficer Janusz Jasiński ( w tej roli Mirosław Haniszewski). Sprawa jest trudna i priorytetowa, bo Ślązakom towarzysze ze stolicy patrzą na ręce…

Jestem-morderca_rez.Maciej-Pieprzyca_8

Po filmie siedzę jeszcze kilka minut w fotelu. Sala kinowa pustoszeje, a mnie robi się smutno. Dlaczego? SUMIENIE. Niby proste słowo, a ma wiele znaczeń. Fryderyk Nietzsche mawiał: „Co ci mówi sumienie? Powinieneś stać się tym, kim jesteś”, a ksiądz Tischner dodawał: „Sumienie jest ostateczną instancją, która rozstrzyga o tym, co człowiek winien, a czego nie powinien zrobić”.

Sumienie bowiem jest kwintesencją filmu Pieprzycy. Choć reżyser zrobił stylowy film, oddający rzeczywistość PRL, to jego opowieść jest uniwersalna. Można powiedzieć, że odpowiadająca teraźniejszym bohaterom, pytając czym jest moralność i etyka. Moralna deprawacja, wódka lejąca się strumieniami jak u Smarzowskiego i wyścig szczurów to krajobraz, w którym żyje Jasiński. I chociaż wierzy, że działa w dobrej prawie to w pewnym momencie zatraca samego siebie.

Jak pisze Sobolewski: „Porównanie bohatera „Jestem mordercą” – milicjanta Jasińskiego – do wodzireja z filmu Falka padło na konferencji prasowej Festiwalu. Fizyczne podobieństwo aktora Mirosława Haniszewskiego do Jerzego Stuhra rzuca się w oczy. Ów milicjant, noszący w filmie nazwisko Jasiński, jest postacią fikcyjną, ale ma swój rzeczywisty pierwowzór. A jednak, mimo przejrzystości ukazania mechanizmu moralnej degrengolady, mimo błyskotliwej roli Haniszewskiego, jest coś, co sprawia, że to nowe kino moralnego niepokoju nie osiąga rangi pierwowzoru. W tej części filmu, w której obaj, śledczy i ofiara, walczą, każdy o siebie – jeden o przetrwanie, drugi o pozycję – widzimy, jak życie poddanego człowieka staje się czyjąś własnością, kartą przetargową w cudzych rękach. Otwiera się przed nami perspektywa ludzkiej podłości tak głęboka, że nie mieści się w tym pospiesznie opowiedzianym filmie, wyłamując się z tonacji publicystyczno-satyrycznej, jaka w nim dominuje. W tym momencie można docenić ubiegłorocznego „Czerwonego pająka” Marcina Koszałki, któremu udało się dotknąć czystego zła, bez zwalania winy na ustrój.” – źródło.

Jestem-morderca_rez.Maciej-Pieprzyca_4

Zgadzam się z krytykiem, ale też uważam, że film Pieprzycy ogląda się dobrze, gdyż jest niejednoznaczny. Fabuła jest przedstawiona w sposób ciekawy, zarówno pod względem tragizmu jak i śmiechu przez łzy. Ok, można się czepiać, że film w porównaniu do „Czerwonego pająka”czy „Ziarna prawdy” jest za mało ponury jak na ten gatunek, ale ja to kupuję.

Pieprzyca nie bawi się w tworzenie klasycznego kryminału i dość szybko pozwala Jasińskiemu złapać domniemanego przestępcę. Siłę „Jestem mordercą” stanowią jednak relacje międzyludzkie. Postaci naszkicowane przez Pieprzycę pasują idealnie do każdego zabiegu wykorzystanego w filmie. Reżyser pokazuje drogę człowieka od prawości do deprawacji. Haniszewskiego jest to pierwsza duża rola i prawdziwy sukces. Jasiński w jego wykonaniu jest autentyczny i nieprzeźroczysty. Na drugim planie błyszczą również niezawodny Arkadiusz Jakubik, Michał Żurawski i Kulesza, która do roli żony wampira nauczyła się godać. O dziwo! nawet sam Piotr Adamczyk nie będzie mi się już kojarzył z rolami Jana Pawła II i gogusia w banku:)

jestem-mordercą-3-1024x576

Udała się Pieprzycy rzecz niełatwa. Bo z opowieści, której finał wszyscy dobrze znają wykrzesał prawdziwe emocje. „Jestem mordercą” nie karmi się tanimi scenami, a zamiast tego stawia niełatwe pytania, często pozostawione bez odpowiedzi. Skrupulatność, dobrze dobrana obsada i ciekawie zrealizowane tło muzyczne po prostu musiały zaowocować porcją dobrego kina. Już nie spod znaku moralnego niepokoju, chociaż o moralności można długo rozmawiać po seansie.

8/10.

Zapraszam do kin.