Gdzie jest sens?

Od tygodnia jest mi smuto. Jest mi bardzo smutno. Niedawno Facebook obiegła bardzo wiadomość: Marcin Babko nie żyje… Byłam w szoku. Człowiek petarda/ człowiek renesansu. Był wszędzie, wszystkich znał i wszystko co robił obracał w pasję. Ten rok jest wyjątkowo pechowy. Odchodzą wielcy i odchodzą bliscy. Marcin może nie zaliczał się do grona moich dobrych znajomych, ale zawsze był obok. Teraz go zabrakło… Nie dowierzam, nie rozumiem i nie ogarniam:(

Przepraszam, że takim smutnym akcentem zapoczątkowałam wpis, ale chyba było mi to potrzebne. Dzisiejsze filmy i ostatnia odsłona tegorocznego Festiwalu Camerimage będzie właśnie w klimacie akceptacji siebie i sensu życia. Wróciłam z kolejnych warsztatów w ramach mojego projektu. Żaneta w sposób niezwykle ciekawy przedstawiła to czego się obawiamy i na ile poznajemy siebie. Szczególnie zainteresowała mnie poniższa ilustracja góry lodowej. Ćwiczenie zbudowane zostało na tzw. poziomach funkcjonowania człowieka, modelu, który po raz pierwszy określił Robert Dilts.

goralodowa1

1. Wybierz rolę, na której obecnie się koncentrujesz.
2. Nazwij rolę w sposób potoczny, tak jak zwykło się określać role społeczne: ojciec, matka, pracownik, szef, pacjent, użytkownik Internetu, klient sklepu spożywczego itp.
3. Określ swoją rolę na wszystkich poziomach Góry Lodowej, zadając sobie pytania kontrolne. Zapisuj pierwsze skojarzenia.
4. Powtarzaj to ćwiczenie zawsze, ilekroć sytuacja, którą przeżywasz, wydaje ci się ważna, szczególna, absorbująca uwagę. Zacznij od wyłonienia wiodącej roli społecznej, która najlepiej się mieści w kontekście sytuacji. Następnie opisz tę rolę i sytuację używając schematu. Wtedy to, co kryje się „pod powierzchnią wody”, ujawni się przed tobą jako istotny element wpływu i siła twojej motywacji. To całość Góry Lodowej, czyli wszystkie jej poziomy, wpływają na motywację w danej sytuacji, a tym samym na uświadomienie sobie i realizowanie celu.
5. Góra Lodowa pozwala odkryć i rozpoznać swoją własną mapę związaną z konkretną rolą lub mapę drugiego człowieka. Ciekawym przeżyciem jest wykonanie tego ćwiczenia przez dwie osoby pełniące tę samą rolę, zwłaszcza gdy parametry społeczne tej roli są bardzo podobne, jak w pracy na podobnych stanowiskach. Kiedy dwie osoby opisują w ten sposób np. rolę handlowca w firmie lub dwoje rodziców swoją rolę opiekuna wobec dzieci, porównanie map może być odkrywcze, zaskakujące, niesamowite. Jakie są powody tego, co ludzie robią w życiu? Jak głębokie to są powody? Jak bardzo różnimy się w tym, co robimy i dlaczego to robimy? Kim jesteśmy i co nami kieruje? Jak bardzo powierzchownym obrazem siebie samych i innych ludzi kierowaliśmy się do tej pory?

Źródło.

W poprzednim wpisie skupiłam się na Konkursie Głównym. Dzisiaj przedstawię kilka pozycji z innych sekcji Festiwalu, które na dobre zapadają w pamięci i zaliczają się (w mojej ocenie) do udanych obrazów. W podziale sugerowałam się właśnie poziomem funkcjonowania człowieka, bo każdy z przedstawionych filmów skrupulatnie wypełnia każdą pozycję.

Vgu1RUfKT3WN1ZYxSWaR_14672519443_13d8873062_k-1024x683

Źródło: www.simplife.pl/2015/04/25/relacje-miedzyludzkie-czyli-my-i-oni

POZIOM: KTO JESZCZE?

ŚWIAT WEDŁUG BARNEYA (8,5/10) reż. Richard J.Lewis

????????????????

Powiem tak: jakbym kilkanaście lat temu nie zobaczyła „Forresta Gumpa” to film Levisa mógłby stać się moim ulubionym. Mamy tutaj wszystko. Od inteligentnych dialogów, poprzez humor po udany scenariusz. Film z 2010 roku o łysiejącym, z lekką nadwagą Żydzie, któremu kapryśny los nie szczędził absurdalnych sytuacji. Rewelacyjny Paul Giamatti oddaje charakter poczciwego niezdary, prowadzącego dochodowy interes w show-biznesie, wiecznego idealisty poznającego miłość swojego życia na własnym weselu. Bez obaw – to nie jest kolejna romantyczna komedyjka czy wyciskacz łez.

Mamy życiowego nieudacznika, który pomimo przeróżnych perypetii życiowych, pozostaje nim do końca. Film czerpie z klisz dosyć odległych sobie rodzajów opowieści. Najprościej rzecz ujmując jest to film obyczajowy, ale kolejne jego epizody można by przypisać takim gatunkom jak melodramat, kryminał i komedia romantyczna. Nie ma większych nierówności, nie ma drażniącego jakościowego slalomu. Jest życie, choć z wymazanymi plamami nudy.

Reżyserowi udaje się rzecz niełatwa: doskonale zdaje sobie sprawę, że aby utrzymać zainteresowanie widzów, musi mieć w centrum jednostkę przykuwającą na każdym kroku uwagę, zaś w tle powinny przewijać się charakterystyczne postacie. Giamatii i Hoffman robią świetną robotę. Co chwilę zaskakują i przez ponad dwie godziny nie nudzą.

Film to nostalgiczna kronika przemijania. Zapisana prostymi sentencjami i bez wzniosłych haseł. Gorąco polecam!

POZIOM: DOKĄD ZMIERZAM?

INTENSYWNOŚĆ PATRZENIA (7/10) reż. Andrzej Sapija

43bca-335544

Podczas Festiwalu zobaczyłam dwa ciekawe dokumenty. Powyższy o życiu i twórczości człowieka ikony: Kazimierza Karabasza. Drugi to „Widz zadziwiony”. Oba w niesamowity sposób pokazują misję i cel X muzy. To przepiękny ukłon w stronę emocji i radości jaką daje nam oglądanie filmów. Filmy opowiadają o tym jak to MY – widzowie wchodzimy w ekran. Jakie obraz i dźwięk wywołują w nas emocje. Jak daleko sięga nasza wyobraźnia. Zawsze tytułowy sens jest głębszy. My celebrujemy każdą chwilę w kinie. Oczekujemy czegoś niesamowitego. Dla większości kino staje się czymś więcej niż tylko rozrywką.

Film Pêry to dzieło pomiędzy manifestem a esejem, analizujące nasze odczucia związane z X muzą. Co tak naprawdę pociąga nas w ciemnej sali kinowej? Co właściwie odróżnia kino od religii? Jak daleko jest od kinofilii do wojeryzmu? Jakie prawa i powinności ma współczesny widz? Czy kino pozwala zrozumieć śmierć? I co jest w większym stopniu filmem – mecz oglądany w multipleksie czy „Obywatel Kane” na smartfonie? Te i inne, nie mniej frapujące kwestie, roztrząsają filmowcy i krytycy, między innymi Laura Mulvey i Guy Maddin. Film jest utrzymany w sennej poetyce, przywodzącej na myśl awangardę lat 20. i 30. ubiegłego wieku i nie bez powodu jednym z najczęściej cytowanych filmowców jest tu Dżiga Wiertow. Skupiony na twarzach i często gwałtownych reakcjach widzów, oprócz filozoficznych rozważań sięga też do wspomnień z najważniejszych filmów obejrzanych w życiu, przywołuje najbardziej intymne i wzniosłe momenty przeżyte w kinowych ciemnościach. Reżyser uświadamia nam, że film przerasta rzeczywistość pod wieloma względami, będąc od niej bardziej hojnym i transcendentnym – źródło.

Z kolei film dokumentalny o (moim zdaniem) mistrzu polskiej szkoły dokumentu to swoisty ukłon w stronę tego co przeminęło.

Historia mojego dokumentu rozpoczęła się cztery lata temu – opowiada Andrzej Sapija. – Pomysł był taki, że Kazimierz Karabasz ze swoją żoną Lidią Zonn, montażystką także jego filmów, będzie siedział w montażowni, przeglądał dokumenty, komentując je oraz wspominając. I kiedy już niemal wszystko uzgodniliśmy, on poważnie zachorował i takie rozmowy stały się niemożliwe. Przyjechał potem do mnie pewnego dnia i wręczył teczki z notatkami, scenariusze, scenopisy, wywiady. Postanowiłem użyć podręcznika Karabasza: „Jak zrobić film o bohaterze indywidualnym” i wedle tych wskazań podążają kolejne rozdziały mojego filmu zapowiadane wyimkami z podręcznika.

Film na pewno istotny i ważny z punktu widzenia osób, które zawodowo albo z pasji zajmują się kinem.

POZIOM: KIM JESTEM?

ZAĆMA (8/10) reż. Ryszard Bugajski

maxresdefault

„A Bóg patrzy i widzi co robisz!”. Takich słów zawsze używała moja babcia jak byłam niegrzeczna. Jeszcze kilkanaście lat temu z innymi dziewczynkami co niedziela chodziłam grzecznie do kościoła. Religia i spotkania z Bogiem to nasza tradycja. Z roku na rok wszystko się zmienia. Nasze spojrzenie na kościół i religię też. Nie jestem od moralizowania i oceniania bo nie o to w tym wypadku chodzi. Tym razem Bugajski pokazuje i zadaje pytanie: czy jak zgrzeszyłem to dla mnie też jest szansa na zbawienie?

W polskiej kinematografii już jedna „krwawa” była. Miała na imię Wanda, a jej postać grana przez Agatę Kuleszę została obsypana nagrodami, a film „Ida” otrzymał upragnionego Oskara. Tym razem mamy „Krwawą Lunę”. Julia Brystygier, czyli pierwowzór ekranowej postaci film „Zaćma”, specjalizowała się w biciu batem po twarzy i maltretowaniu męskich genitaliów. Walczyła z klerem, prześladowała akowców i brała udział w aresztowaniu prymasa Wyszyńskiego. W połowie lat 60-tych odchodzi na emeryturę. Chce przeprosić. Za to kim była i za to kim nie udało jej się zostać. Czy wybaczą?

„Zaćma” Ryszarda Bugajskiego to historia o nawróceniu zbłąkanej owieczki. Cały film ogląda się jak kinową czytankę na zajęcia z nowej polityki historycznej. W „Zaćmie” polskość jest nierozerwalnie związana z katolicyzmem. Polskość jest w zasadzie kategorią moralną, a Polska polem bitwy o dusze.

Bugajski kreśli portret zbrodniarki. Inteligentnej, zdeterminowanej. Świadomej, kim była i kim jest. Męczącej się z własnymi demonami i wspomnieniami. Jej dialog z duchownymi i z samą sobą jest pasjonujący. Także dzięki fenomenalnej kreacji Marii Mamony. Jej Brystygierowa jest chwilami twarda i groźna, chwilami zagubiona i głęboko przegrana. Absolutnie wiarygodna – źródło.

Bugajski zrobił dla mnie film przeraźliwie współczesny. Bo dzisiaj, w świecie pełnym nienawiści, szerzących się skrajnych ideologii – skromna, rozpisana na kilka głosów „Zaćma” brzmi jak ostrzeżenie…