Se Točí  to przestrzeń do rozmów i wymiany doświadczeń. Dzisiaj na kozetkę zaprosiłam wyjątkowego gościa Łukasza Maciejewskiego – krytyka filmowego i teatralnego.

Od lat czytam jego recenzje i podziwiam za sposób przekazywania emocji. Dostrzega on kino pisane pasją reżysera i jego ekipy. Jak sam o sobie mówi codziennie spełnia marzenia. Jest szczęściarzem i szczęśliwcem. Bo praca, którą wykonuje cieszy go jak życie. I odwrotnie.

Człowiek niezwykły a mnie cieszy fakt, że zgodził się za wywiad:)))

Łukasz Maciejewski:

Niestety uważam brutalnie że nie mają żadnej przyszłości. To skostniałe muzeum, bez perspektyw. Fatalnie wspominam własne studia na filmoznawstwie w Krakowie. Praktycznie nic mi nie dały, w niczym nie pomogły w zawodzie. Merytorycznie czy przyszłościowo, studiowanie filmoznawstwa (przynajmniej na UJ i za moich czasów w Krakowie) było zupełnie pozbawione  sensu.

Łukasz Maciejewski:

Niewiele mam dobrych wspomnień. Wykład monograficznym o Viscontim Pani profesor Alicji Helman. To chyba już wszystko.

Łukasz Maciejewski:

Zespół naczyń połączonych. Bardzo wcześnie zaczynałem: z „Filmem”, „Kinem” czy z krakowskimi dziennikami: „Dziennikiem Polskim” i „Gazetą Krakowską” zaczynałem współpracować już jako licealista. Jeszcze wcześniej, miałem wtedy 15 lat, zacząłem pracę w tarnowskim Radiu MAKS. Samo przyszło. Los zadecydował w moim imieniu.

Łukasz Maciejewski:

Szczerze mówiąc, czasami trudno mi się zabrać do pisania, ale kiedy już zaczynam, szybko idzie. Bez rozróżnienia czy to film, czy teatr. Inaczej piszę recenzje teatralne, inaczej filmowe, ale stopień „trudności” jest podobny. Mnie się raczej łatwo pisze.

Łukasz Maciejewski:

Skądże. Jest inaczej. Większość aktorów teatralnych gra również w telewizji czy w serialach, u nas podział wąskiej specjalizacji praktycznie nie istnieje. Znam przypadki, kiedy wybitny artysta związany z teatrem alternatywnym, na co dzień zarabia pieniądze pracując w telenoweli. W niczym nie zubaża do jego talentu. Nie ma jednej reguły.

Łukasz Maciejewski:

Trzeba być chyba labilnym. Pisanie do prasy to rzeczywiście już przeszłość. Krytyk żeby istnieć, musi wypracować sobie wszechstronność. Cały czas jeszcze piszę, ale także występuję w telewizji, prowadzę cykle w Krakowie i w Warszawie, jeżdżę i pracuję na festiwalach, jestem ekspertem HBO, dyrektorem festiwalu, pracuję na dwóch uczelniach, piszę książki, prowadzę kino itd. Ten płodozmian, taka wszechstronność jest zbawienna. Daje dobrą energię i siłę.

Łukasz Maciejewski:

Wie pani, po napisaniu kilku tysięcy tekstów, to naprawdę szybko idzie. Ja w ogóle szybko piszę. Recenzję piszę w godzinę mniej więcej (łącznie z korektą), czasami trochę dłużej. Przygotowania? No nie wiem. Raczej się nie przygotowuję. Samo przychodzi.

Łukasz Maciejewski:

To zależy od medium do którego piszę. Inaczej pisze się recenzje do specjalistycznego periodyku, inaczej do gazety codziennej czy popularnej. Dla mnie zawsze najważniejsza była komunikatywność, autorski stempel. Jednym słowem: bardziej impresja wrażeniowa, niż techniczny, filmoznawczy popis. Tego akurat nie znoszę – jako czytelnik również.

Łukasz Maciejewski:

Długo by pisać, ale w tym roku wyjątkowo urzekły mnie dwa filmy Oscarowe: „Moonlight” i „Manchester by The Sea”. Jeżeli tak ma wyglądać kino środa, to ja bardzo bym chciał w tym centrum się znaleźć.

Łukasz Maciejewski:

Kino pisane pasją reżysera i jego ekipy. Kino które jest przeżyciem emocjonalnym przede wszystkim.

Łukasz Maciejewski:

Uwielbiam pracę ze studentami i nigdy, przenigdy, nie narzekałbym na poziom dzisiejszej młodzieży. Są wspaniali, czujni i wrażliwi, chociaż często zagubieni. Aktorstwo jest chyba jeszcze trudniejsze i bardziej ryzykowne niż dziennikarstwo (ze studentami dziennikarstwa spotykam się na Uniwersytecie SWPS).

Łukasz Maciejewski:

Razem z Małgorzatą Szumowską i – przede wszystkim – z sukcesem „Idy” Pawła Pawlikowskiego, pojawiło się nowe pokolenie osiągających międzynarodowy sukces twórców bez kompleksu  przeszłości, bez odnoszenia się do matryc narracyjnych wypracowanych przez pokolenie Wajdy, Zanussiego czy Kieślowskiego. Mam swoich faworytów: Smoczyńska, Czekaj, Kowalski i kilkoro innych. To na ich filmy czekam najbardziej.

Łukasz Maciejewski:

Frekwencja na tych projekcjach świadczy o tym, że taki cykl jest potrzebny. I będzie kontynuowany. Świetnie że powstają inicjatywy takie jak „Kultura Dostępna”, że promowane jest w nich polskie kino. To dla mnie zaszczyt że mogę być ambasadorem tego programu.

Łukasz Maciejewski:

W moim zawodzie na pewno nieżyjąca już Maria Kornatowska. Zawsze mnie wspierała, czytała moje teksty, komentowała je. Wymieniliśmy dziesiątki e-maili. Czarująca, wybitnie inteligentna osoba, krytyk namiętny – legenda Szkoły Filmowej w Łodzi.

Łukasz Maciejewski:

To proste. Jestem w grupie krytyków zgłaszających swoje kandydatury (trzy typy). Wysyłamy je z uzasadnieniem e-mailem do redakcji i na tym nasza rola się kończy. Ostateczną decyzję podejmują redaktorzy „Polityki”.

Łukasz Maciejewski:

Fakt, że ktoś w ogóle dostrzega zawód jednak w dużym stopniu iluzoryczny jak krytyk filmowy czy teatralny, to już jest nie lada zaszczyt. A że tych nagród sporo się już jednak uzbierało, zaszczyt jest tym większym. Myślę że akurat w moim przypadku, trampoliną była seria książek o „Aktorkach”. Ta wydawnicza i życiowa przygoda dały mi zawodowo najwięcej.

Łukasz Maciejewski:

Nie prowadzę takich rankingów, nie mam toplisty marzeń. Cieszę się że udało mi się zdążyć poznać i porozmawiać z twórcami takimi jak Stanisław Lem (wiele razy), Jan Józef Szczepański, Irena Kwiatkowska, Danuta Szaflarska, Andrzej Wajda, Janusz Morgenstern czy Krzysztof Krauze. Ich już nie ma. Wspomnienia zostały.

Łukasz Maciejewski: 

Żeby spróbować czegoś nowego. Nie boję się wyzwań. To świetna impreza, bardzo dobrze poczułem się w Cieszynie. Bardzo odpowiada mi współpraca z całym teamem, z Jolą Dygoś i Martinem Novosadem na czele. Wzajemnie się uzupełniamy. W tym roku będzie tyle atrakcji, że nie wiem o czym napisać. Retrospektywy FAMU, Karoliny Gruszki, Allana Starskiego. Sekcje „Emigranci i imigranci”, „Fashionerzy i fashionistki” o modzie w kinie oraz chyba moja ulubiona sekcja – „Buntownicy i chuligani”. Nowe filmy pokażą osobiście m.in. Greg Zglinski, Kasia Adamik, Agnieszka Holland, Adam Guziński, Janusz Zaorski czy Ryszard Bugajski.

Do Cieszyna przyjadą twórcy filmów dokumentalnych i krótkometrażowych (Olga Chajdas, Piotr Stasik, Natalia Siwicka), oraz wybitni aktorzy – wśród nich Andrzej Chyra, Agnieszka Podsiadlik, Maria Mamona, Iza Kuna czy Grażyna Trela.

Nie mogę doczekać się majówki w Cieszynie. Serdecznie wszystkich zapraszam.

Łukasz Maciejewski:

Codziennie spełniam marzenia. Jestem szczęściarzem i szczęśliwcem. Wiem że może zabrzmi to trochę egzaltowanie, ale tak jest w istocie. Praca cieszy mnie jak życie. I odwrotnie.

fotos z filmu “Nieprawi”, materiały dystrybutora
foto: Marcin Oliva Soto, foto: Michał Floriańczyk