„Chmury zakrywają szczyt tylko dla tych, którzy są na dole.”
Najbardziej lubimy piosenki, które już znamy. Podobnie jest z filmami. Wybitnych obrazów jest za dużo – taka reflaksja narodziła mi się po kilku latach, oglądania średnio 350 pozycji rocznie!
Dlatego nie tracąc czasu na wstępny i filmoznawcze dywagacje, od razu przystąpiłam do odliczania. Wiadomo – ile osób, tyle wyborów, każdy znajdzie wybitne filmy, których poniżej nie zamieściłam. Znajdą się również pozycje, które będziecie chcieli skrytykować. Biorę wszystko na klatę!:)
Mam jednak cichą nadzieję, że pozycje, które tutaj będę wymieniać (moim zdaniem najlepsze z najlepszych), przydadzą Wam się przy wyborze tego, co warto nadrobić w miłym i doborowym towarzystwie.
Godność vs. Walka
Szczęście: Najszczęśliwszą chwilą w moim życiu był powrót do domu 8 dni po uderzeniu Katriny w Nowy Orlean i odkrycie, że mój dom został nienaruszony. Nigdy nie czułem takiej ulgi i szczęścia jak wtedy. – XYZ, USA
Miłość: Aby kogoś pokochać, musisz być gotowy zniszczyć siebie. Jeśli nie, nie masz prawa do miłości. – XYZ, Japonia
Łzy: Dorastałem z brutalami. Wyobraź sobie, idę na spacer, ktoś mi coś powie a ja w płacz. Wyobrażasz to sobie? W mojej dzielnicy nie można płakać. Ktoś mi kiedyś powiedział: jesteś w 90% dobry, ale w 10% jesteś zły. Odpowiedziałem: potrzebuję tej maski bo jeśli się poddasz to orżną cię. – XYZ, Francja
Boję się: Moją największą obawą jest to, że niedługo moi rodzice umrą i zostanę sama. – XYZ, Chiny
Cytaty z filmu „7 miliardów Innych”.
W zakładce Slow Life jakiś czas temu pisałam o motywacji. O tym, że powinniśmy cieszyć się małymi rzeczami. Ostatnio zapukał do drzwi firmy kurier i wręczył mi przesyłkę. Otwieram i pełna radość. Otrzymałam „7 miliardów Innych” film dokumentalny, który chciałam od dawna zobaczyć. Niestety nie udało mi się wybrać na wystawę więc mam w rękach świetne pocieszenie.
Po filmie pół nocy nie spałam. Wyjątkowe, bardzo osobiste wspomnienia i kameralne spotkania na długo zapadają w pamięć. Kilka prostych pytań o szczęście, obawy czy miłość, a w zamian dostajemy tysiące różnych odpowiedzi. Dla chłopca z Etiopii prawdziwym szczęściem są jego krowy, a dla dziewczyny z Kanady widok ojca powracającego z wojny.
Kontynuowałam przez ostatni tydzień oglądanie filmów o podobnej tematyce. Zobaczyłam „Human” również Yanna Arthusa-Bertranda. Wszystkie obrazy szczęśliwych, zatroskanych, płaczliwych i zakochanych ludzi, przełożyłam na swoje życie i to co mnie otacza. Bo czym jest szczęście? Czy potrafimy w dzisiejszych czasach mówić o swoich emocjach? Pójdę o krok dalej: jak już sklasyfikujemy to co odczuwamy to czy potrafimy sobie pomóc i liczymy na pomocną dłoń?
Społeczeństwo… Temat rzeka. My istoty społeczne do prawidłowego funkcjonowania potrzebujemy drugiego człowieka. Poprzez proces socjalizacji nabywamy system wartości, norm oraz wzorów zachowań, obowiązujących w danej zbiorowości. Z wiekiem zmieniają się nasze poglądy i upodobania. Często zmieniamy zbiorowość, a coraz częściej po prostu uciekamy od ludzi. Bo nas krzywdzą, bo wyśmiewają, bo nie mamy czasu czy wolimy być sami. Powodów są tysiące. Rozwiązanie? …
Pierwszy raz o filmie pt. „Ja, Daniel Blake” usłyszałam po ogłoszeniu laureatów Festiwalu w Cannes. Jury nagradzając film Kena Loacha Złotą Palmą nie kryło wzruszenia i uznania, że w tak prosty sposób, można ukazać film ” z bagażem”. To druga Złota Palma w karierze tego wybitnego twórcy, zdobyta dokładnie 10 lat po nagrodzie za film „Wiatr buszujący w jęczmieniu”.
Stolarz Daniel Blake po śmierci żony i po zawale stara się o zasiłek. Dostaje się w biurokratyczne tryby, którym nie chce się podporządkować. W urzędzie jest świadkiem, jak ochrona chce siłą wyprowadzić samotną matkę z dziećmi, która głośno krytykowała urzędniczkę. Blake staje w jej obronie. Dowiaduje się, że Katie głoduje z braku pracy. Głód wciąż istnieje w bogatych społeczeństwach. Samotny Blake znajduje cel w pomaganiu Katie, choć sam popada w coraz większe tarapaty. Tadeusz Sobolewski.
Takich historii na całym świecie są tysiące. Obecnie pomagamy i patrzymy na problem uchodźców. Dzisiaj chcę spojrzeć na problem nas samych. Daniel Blake to jeden z nas. Uczciwie pracował, mieszkał skromnie, był szczęśliwy. W pewnym momencie traci grunt pod nogami. Czy jest przestępcą? NIE! Czy chce okłamywać Państwo? NIE! Czy chce godnie żyć? TAK!
Oglądając obraz Loacha zapadły mi w pamięci szczególnie dwie sceny. Jedna z nich to zakończenie, ale nie chcę zdradzać:). Druga to frustracja, która wprost wypływa z Daniela. Po „nastej” wizycie w urzędach, siada na ulicy zdołowany. Co teraz? Z czego żyć? Wyjmuje spray i pisze: „Ja, Daniel Blake stolarz protestujący przeciwko instytucji, która odmówiła mu zasiłku”. Dookoła gromkie brawa. W tym momencie z tyłu głowy pojawiło mi się jedno słowo: godność. Jaki człowiek musi być zdesperowany, aby pozwolić sobie (z pełnymi konsekwencjami) na taki czyn? Czym jest godność? Według słownika polskiego to poczucie własnej wartości i szacunek dla samego siebie. Padają bardzo mocne słowa: własna wartość i szacunek dla siebie samego. Uważam, że takim zachowaniem Daniel pokazał czym jest godność.
A Daniel powinien być traktowany jako ten, który przychodzi i daje żyć temu systemowi. System jest po to, żeby mu pomóc. Zamiast tego go niszczy. W taki sposób, że wymaga od niego rzeczy, którym nie jest w stanie sprostać. Uznaje, że Dan jest zdolny do pracy, mimo że tak nie jest. Widzimy tu urzędników systemu pomocy społecznej, którzy wypełniają swoje zadania, posługując się określonymi formułkami. Nie spojrzą w oczy człowiekowi, z którym rozmawiają. Muszą się tak zachowywać i koniec, takie są zasady, inaczej sami stracą. Nie ma czasu na emocje i uczucia. Zobacz, jak ten film się zaczyna. Siedzimy w ciemności, patrzymy na czarny ekran i słyszymy rozmowę. Zastanawiałam się, dlaczego Ken Loach każe nam wysłuchiwać tej wymiany zdań, która już po krótkiej chwili okazuje się przecież absurdalna. Daniel przychodzi do urzędnika, by złożyć prośbę o wsparcie – a my tylko słuchamy słów. Dzięki temu jeszcze lepiej wyłapujemy absurd tej sytuacji. Obraz spowodowałby pewne rozproszenie. Patrzyłabyś w oczy Danielowi, widziałabyś, że jest zdenerwowany. Trudno, żeby nie był. Nie można dłużej wytrzymać niedorzecznych pytań, które zadaje urzędniczka. Patrzyłabyś na nią, zastanawiałabyś się nad tym, co to jest za osoba. Nie skupiłabyś się wtedy na dialogu. Ta pierwsza scena w pigułce przedstawia sedno sprawy, które potem w filmie zostaje rozwinięte. Grażyna Torbicka/Filmoterapia.pl
Loachowi udało się pogodzić w swoim filmie bardzo różne elementy: gniew i desperację, humor i najczystsze przywiązanie. Loach nie pozostawia wiele złudzeń co do tego, jaki jest zwykle wynik starcia jednostka kontra państwo. „Ja, Daniel Blake” ze znakomitą rolą komika Dave`a Johnsa jest filmem przewidywalnym. Loach od zawsze tworzy kino społeczne, które zmusza do dyskusji. „Zatrudnianie nieprofesjonalnych aktorów, odejście od literackich dialogów, utrzymanie przezroczystego, czasem nawet paradokumentalnego sposobu filmowania – to wszystko charakterystyczne cechy filmów reżysera” – źródło.
„Nie jestem konsumentem, numerkiem. Jestem daniel Blake. Jestem człowiekiem i domagam się traktowania mnie z szacunkiem”. Moja ocena: 8,5/10
Drugim filmem, którym chcę się z Wami podzielić, a wpisującym się w tematykę jest dramat brazylijski, który zobaczyłam w ramach Regiofunu jest film pt. „Aquarius” w reżyserii Kleber Mendonça Filho. Obraz również był nominowany do Złotej Palmy.
Segment mieszkalny o nazwie Aquarius ma zostać wyburzony. Na jego miejscu powstanie luksusowy apartamentowiec. Dawni mieszkańcy zrzekają się swoich lokali za sowite rekompensaty finansowe. Wyjątkiem jest Clara ‒ 70-letnia kobieta, dla której mieszkanie jest miejscem pełnym wspomnień. Tu wygrała walkę z ciężką chorobą, odchowała dzieci. Według niej miejsce, w którym żyjemy, przesiąknięte naszą tożsamością, nie jest na sprzedaż. – źródło.
Film bardzo osobisty i wysublimowany w stylistyce. Ponoć znowu jesteśmy na tym samym osiedlu, na którym byliśmy w „Sąsiedzkich dźwiękach” u reżysera. Niestety nie widziałam, ale w weekend chcę nadrobić zaległości. Widzimy betonowy las. Spokój i porządek. W takich warunkach żyje sześćdziesięcioparoletnia Clara (rewelacyjna rola i wielki powrót Soni Bragi). Clara jest czuła na dźwięki, bo spędziła w ich towarzystwie całe swoje życie. Jest czuła również na słowa, ostre słowa, które padają z ust przedsiębiorców i byłych współlokatorów. Jak sobie poradzić z nieprzyjaciółmi? U Daniela kluczowym słowem była GODNOŚĆ. W przypadku Clary nasuwa się słowo: WALKA.
Clara walczy o wspomnienia, godność, rodzinę i samą siebie. Jedni mówią, że oszalała, a inni, że to walka z wiatrakami. Jak zakończy się wojna? Przekonajcie się sami.
Inteligentny i dający do myślenia obraz. W mojej TOP 5 bieżącego roku – 8,5/10
Jak widzicie na pozór dwie różne historie, a łączy ich jedno: człowiek. Każdy z nas zna, a raczej powinien znać piramidę potrzeb Maslowa. Amerykanin Abraham Maslow w 1943 roku opisał własną teorie psychologiczną pod nazwą „Hierarchia potrzeb”. Teoria do dnia dzisiejszego jest cytowana. Dlaczego o niej wspominam? To dla mnie clue obu recenzji. Mamy pięć potrzeb:
Wszystkie potrzeby w niesamowity sposób zostały przedstawione w powyższych filmach, ale moim zdaniem w odwróconej kolejności:
U Daniela na samym początku filmu potrzeby fizjologiczne jak jedzenie sen zostały spełniane. W kolejnych scenach poczucie bezpieczeństwa czyli opieka i spokój zostają zachwiane. Bohater zastanawia się ze sprayem w ręku nad przynależnością, a więc więziami ze społeczeństwem. W końcu czwarta potrzeba: szacunku i uznania runęła. W słowach o tak ważnym wydźwięku: NIE JESTEM NUMERKIEM Daniel uzmysławia sobie, że nie ma uznania wśród społeczeństwa. W tym momencie potrzeba samorealizacji czyli wierzchołek piramidy już dawno nie jest priorytetem…
A jak sprawa wygląda u Clary? Zaczynamy z wysokiego c: ceniony krytyk muzyczny, szanowana i uznawana, realizuje się na wszystkich polach. Chodzi na jogę, uczy się języków obcych i spędza czas z przyjaciółmi. Po pewnym czasie walki z deweloperem jej więzi społeczne i rodzinne zanikają. Zszargana zostaje również jej opinia. Potrzeba bezpieczeństwa zostaje wystawiona na ciężką próbę. Koniec końców podstawowa potrzeba czyli biologiczne aspekty dają o sobie znać: niewyspana, zmęczona, niezaspokojona seksualnie Clara woła o pomoc…
Zwracam uwagę na to co się dzieje dookoła. Do mnie najlepiej przemawia obraz. Wczoraj na Facebooku mignął mi ten filmik. Komentarz jest zbędny.
W życiu nie często zdarzają się podobne chwile – chwile, gdy wiemy, bez cienia wątpliwości, że naprawdę żyjemy, czujemy powietrze w płucach, mokrą trawę pod stopami, dotyk bawełny na skórze; chwile, gdy żyjemy całkowicie teraźniejszością i nie liczy się przyszłość ani przeszłość. Neil Gaiman/Gwiezdny pył
Odnajdźcie w tym wszystkim proszę drugiego człowieka:)
Zostaw komentarz