Dyskusja o polskim kinie, szczególnie tym najnowszym, zawsze jest dość bolesna. Mniej lub bardziej uzasadnione narzekania pojawiają się szczególnie w momencie, w którym rodzime produkcje zestawiamy z tymi zza oceanu. Na forach czytam: „Nie znoszę polskich filmów i z zasady ich nie oglądam. Poważnie, nie widziałem ani jednego polskiego filmu od dobrych paru lat. (…) Mogę oglądać filmy w każdym języku świata, byle nie po polsku”…

Moi drodzy, w ciągu ostatnich dziesięciu lat polska kinematografia zmieniła się nie do poznania! Jeszcze pod koniec lat 80. była w całości państwowa. Dziś, od 2001 roku, 70% polskich filmów fabularnych powstaje w prywatnych firmach producenckich. I wreszcie mamy kina, które zmieniają swoje oblicze. Nie tylko w dużych miastach powstają multipleksy. Wiele kin zostało wydzierżawionych lub jest związanych z dużymi firmami dystrybucyjnymi. Krótko mówiąc, działa normalny rynek filmowy.

Długo zastanawiałam się jakiego cyklu na blogu mi brakuje. Teraz macie odpowiedź. Pragnę udowodnić, że od zawsze rodzima kinematografia miała się dobrze, a filmy pokroju „Tylko mnie kochaj”, nie powinny wpływać na odbiór polskich produkcji. Mamy przepiękną kulturę, a poprzez filmografię chcę to udowodnić!

– A dupa Ci nie robi kanapek do pracy.

– Robi!

– Ale nie z ogórkiem …

Dialog —> Olka (Maja Ostaszewska) vs. Majami (Piotr Stramowski), trafił do sieci kilka tygodni przed premierą najnowszego filmu Patryka Vegi. Zawojował internety, a chwilę później tłumy dobijały się do sal kinowych. W mediach wrzało, kasa się zgadzała, a więc sukces? „Pitbull. Nowe porządki” = „Pitbull. Nowa ekipa”. Po dziesięciu latach reżyser wraca i ze starej gwardii towarzyszy mu tylko schorowany Gebels. Jak łatwo się domyśleć Andrzej Grabowski robi swoje i zamiata konkurencję pod dywan.

Ostatnio w ramach nadrabiania zaległości zobaczyłam najnowszego Pitbulla. Jestem zdania, że jak autor tworzy coś „doskonałego” to powinien zebrać laury i pójść inną drogą. Jak nie wiesz o co chodzi, to chodzi o $$$ – taka była moja pierwsza myśl gdy usłyszałam o kontynuacji filmu. Przez dziesięć lat Patryk Vega miał swoje wzloty (Służby specjalne) i upadki (Ciacho i Last Minute). I co teraz? Teraz jest dobrze, a nawet bardzo dobrze! „Ziarno prawdy” i  „Pitbull. Nowe porządki” to moim zdaniem dwa objawienia polskiej sceny filmowej, ostatnich pięciu lat. Totalne zaskoczenie!

Nawet nie wiecie jak się cieszę, że Vega się nie poddał i powrócił z tarczą.

pitbull-e1453584018370-1800x700

Z kamerą wśród ludzi.

Angielski myśliciel William Goldwin powiedział kiedyś: „Człowiek wyt­warza zło, jak pszczoła miód”. Czy „Pitbull. Nowe porządki” to kino amoralne? Cóż, nie da się ukryć, że chwilami jest istna przeginka. Obcinanie palca, rynsztok słowny czy odważne sceny przemocy. Mnie to nie przeszkadza, bo wiem czego po Vedze można się spodziewać, ale ufff ostro bracie!

Grupa Mokotowska zaczyna robić porządki. Wyłudzają pieniądze od małych przedsiębiorców, obiecując w zamian ochronę. Gdy ktoś nie ma zamiaru płacić, jest do tego brutalnie zmuszany. Zaczynają ginąć ludzie, a reszta nabiera wody w usta. I wtedy pojawia się on – Majami „człowiek z gównem na głowie”. Podobno już nie przypala towaru, w łóżku zachowuje się jak zwierze i ma niesamowitą ochotę rozwalić cały ten smród. Jak na policjanta z małego komisariatu ma prawdziwe jaja, ale ręce związane…

Cała sprawa jest jednak poważniejsza, niż mogłoby się wydawać, a przestępcy pozostają nieuchwytni. Ktoś ma brudne rączki, a nad wszystkim władzę sprawuje Babcia (kochany Boguś Linda). Niby niepozorny bogacz, ale bezwzględnie potrafi wbić nóż w plecy. Boguś kultowe role ma już za sobą jednakże w nowym towarzystwie odnajduje się doskonale i pokazuje z innej perspektywy.

z19498023IER,Agnieszka-Dygant-i-Krzysztof-Czeczot--kadr-z-filmu

Otrzymałam bardzo dobry policyjny thriller, który ogląda się z wielkim zaciekawieniem niczym amerykańską superprodukcję. Co ważne dla wszystkich tych, którzy teraz mają naście lat: aby oglądać najnowszy obraz Vegi, nie trzeba wcale znać serialu i wcześniejszego filmu. Jest to zupełnie autonomiczne dzieło. Kochani! Ja jednak proszę abyście nadrobili produkcje z 2005 roku bo dużo stracicie!

I na zakończenie – Krzysztof „Zupa” Czeczot. Wielkie <3 i ukłon w Twoją stronę. Ukazałeś postać tak zimną, tak brutalną, że byłam przerażona. Dla mnie najlepsza kreacja filmu!

Okrutne sceny są równoważone niezwykle komicznymi oraz ciętymi dialogami, które rewelacyjnie rozładowują napięcie. Jedynym problemem Pitbulla: Nowych porządków jest to, że to nic nowego. Dekadę temu Vega już to raz zrobił. To prawda, że my – widzowie – lubimy kolejne porcje tej samej fajnej potrawy, ale co dalej? Może „Pitbull. Niebezpieczne kobiety”, który wchodzi do kin w Dzień Niepodległości chuchnie świeżością? Obawiam się i wolę nie nastawiać.

7/10