„Chmury zakrywają szczyt tylko dla tych, którzy są na dole.”

Najbardziej lubimy piosenki, które już znamy. Podobnie jest z filmami. Wybitnych obrazów jest za dużo – taka reflaksja narodziła mi się po kilku latach, oglądania średnio 350 pozycji rocznie!

Dlatego nie tracąc czasu na wstępny i filmoznawcze dywagacje, od razu przystąpiłam do odliczania. Wiadomo – ile osób, tyle wyborów, każdy znajdzie wybitne filmy, których poniżej nie zamieściłam. Znajdą się również pozycje, które będziecie chcieli skrytykować. Biorę wszystko na klatę!:)

Mam jednak cichą nadzieję, że pozycje, które tutaj będę wymieniać (moim zdaniem najlepsze z najlepszych), przydadzą Wam się przy wyborze tego, co warto nadrobić w miłym i doborowym towarzystwie.

Pękanie Twojego serca… Czasami je słyszę.

Kilka lat temu poznałam Weronikę. Dziewczynę, która uległa wypadkowi i straciła wzrok.

  • Czy czas pozwolił Ci pogodzić się z niepełnosprawnością? – Zapytałam…
  • Pogodzić? Człowiek chyba nigdy nie jest w stanie się pogodzić ze stratą wzroku. Staram się w miarę możliwości akceptować zastaną rzeczywistość, w jakiś sposób ułatwiać sobie życie i normalnie funkcjonować. Niepełnosprawność jest uszczerbkiem, ale ja się nie czuję osobą chorą. Chorobą jest przeziębienie czy rak. A ja jestem osobą niepełnosprawną, czyli nie widzę. Myślę, że przede wszystkim pomogła mi silna wola, pomoc rodziny, przyjaciół oraz możliwość polegania na drugiej osobie.

Dokładna liczba osób, które utraciły wzrok, nie jest znana, jednak według szacunków Polskiego Związku Niewidomych można mówić o około 250 tysiącach przypadków w naszym kraju. Mimo skali zjawiska nasza wiedza o ociemniałych jest znikoma. Nie zapraszają nas do swojego świata – świata marzeń.

Dla osób ze zdrowym wzrokiem oczywistym jest, że sny traktuje się jako zjawisko głównie wizualne. Choć w co drugim śnie spotykamy się również z wrażeniami dźwiękowymi. Ponoć niektórzy śnią także o bodźcach smakowych, dotykowych lub węchowych. A co podczas snu „widzi” osoba niewidoma…?

5

Na to pytanie, w swoim przedostatnim filmie Blask z 2017 roku, próbuje odpowiedzieć Naomi Kawase. W przepiękny sposób snuje opowieść o tym, że nie liczy się to, co można zobaczyć. Chodzi o to, w jaki sposób można nauczyć się widzieć i odczuwać „inaczej”. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że ten temat (siły wyobraźni i podążania za marzeniami), przewijał się chociażby w Imagine A. Jakimowskiego czy w Motylu i skafandrze Schnabla. Tym razem dochodzi jeszcze jeden motyw: paradoksu kina. Czy film bez obrazu jest możliwy? Co widzą w kinie niewidomi? Czy obraz filmowy staje się wówczas ekwiwalentem literatury – otwartym polem dla nieposkromionej wyobraźni?

Niebanalną fabułę tworzy zajęcie głównej bohaterki. Misako pisze audiodeskrypcje. Kłopoty z tym związane otwierają wspaniałe pole do rozważań, jak mocno subiektywne spojrzenie wpływa na postrzeganie i opisywanie rzeczywistości. Kwestie te pięknie korespondują z opowieścią o godzeniu się ze stratą, smutku paradoksów ludzkiego życia. Na egzystencjalnym fundamencie powstaje historia miłosna, poprowadzona z prostotą i uczuciowością melodramatu. Misako zakochuje się w niedowidzącym fotografie Nakamori. Z góry ten romans jest skazany na niepowodzenie. Może natomiast stanowić ostatnią deskę ratunku, przed…

Reżyserka, która tworzy filmy niczym poematy, sięga po wyrafinowaną metaforykę. Żeby docenić kunszt tej propozycji, trzeba chyba na chwilę podczas seansu zamknąć oczy i wyruszyć razem z bohaterami w podróż. Bowiem w filmie Kawase świat – w sensie metaforycznym – gaśnie. Empatia, odczuwanie, współzależność. Te wszystkie cechy łącza się w idealną całość podczas blisko dwugodzinnego seansu.

Reżyserka buduje cudowną przestrzeń na napięcie i emocje. Nakamori w jedne ze scen mówi, że „oglądając” film zanurza się w świecie równoległym. Zaczyna całkiem bezwiednie oddychać tym samym i czuć te uczucia, co bohater obrazu. Ograniczenie świata filmowego słowami to porażka. Z szybką ripostą przychodzi Misako, kwitując, że to jest jego problem z wyobraźnią…  Mocny punkt zwrotny sprawi, że doznacie napływu miksu emocji, które trudno jednak ubrać w konkretne słowa.

3

Blask to nie tylko ciekawa opowieść, tym bardziej interesująca, że tragiczna. To film, który naprawdę przykuwa uwagę. Uczucie zaangażowania, jakie budzi, wynika w dużej mierze nie tylko z samej historii, ale i ze sposobu jej opowiedzenia. Monolog wewnętrzny, który prawie bezustannie prowadzi główny bohater, sprawia, że Nakamori staje się nam bliski. Dodatkowo na szeroką skalę zastosowana została w filmie subiektywizacja punktu widzenia. Wiele scen niemal dosłownie „widzimy” ostatkiem sił „zdrowego oka”, co sprawia, że i my sami, towarzysząc bohaterowi w jego załamaniach i podnoszeniu się z nich, czujemy się tak jakby w innej czasoprzestrzeni.

Powstaje przypowieść filozoficzna o tym, że najważniejsze jest niewidoczne dla oczu, ale bez oczywistości i wykoncypowanych melodramatów, a z prawdą, chropowatością i pięknem wziętym z przyglądania się ludzkim relacjom, a nie ckliwego cytowania czegoś cudzego. Kadry mają również swoje zadanie, są hipnotyzujące, ale nie odwracają naszej uwagi od światła bijącego z czasem coraz bardziej od bohaterów. Paleta barw mówi za nich o uczuciach, które się pojawiają i zmieniają.

Blask cechuje właśnie rzadka delikatność. Subtelność nie prowadzi jednak do obojętności. Film pozwala znaleźć się blisko bohaterów, przeżywać ich emocje. Również w ten sposób ożywia miłość do kina – sztuki, do której istoty należy dzielenie się i którą dzielić się trzeba zawsze!

1

Pełne nasłonecznionych kadrów, firmowych zbliżeń i imponujących wizualnych pasaży zdjęcia nadają filmowi aurę współczesnej baśni. To melancholijne i poruszające kino, jednak nie chwytające się żadnych tanich sztuczek. Ma też jedną cechę, o której popularne kino często zapomina – PRAWDĘ. A w tym filmie jest jej naprawdę wiele.

8,5/10