Żal życia na nudę!
Kto poznał mnie osobiście mówi, że mam owsiki i sekundy nie potrafię usiedzieć na miejscu. Sporo w tym prawdy. Bo jak moi drodzy mam nic nie robić? Kiedyś usłyszałam, że inteligentny człowiek nigdy się nie nudzi i postanowiłam to sprawdzić.
- „Dbaj o siebie. Nie dla innych, tylko dla siebie. Egoizm? To głupie gadanie.”
- „Kieruj się pasją. Miej pasję. Nie oceniaj życia kategoriami. Miej marzenia i je spełniaj.”
- „Wyluzuj. Napięcie jest ważne, adrenalina jest potrzebna, bo to element naszej zwierzęcej natury, ale nie kumuluj stresu. Wykorzystuj stres na swoją korzyść. Minimalizuj go.”
To kilka zasad, które kiedyś przeczytałam i próbuję wcielać w życie. W codziennym pędzie łatwo przestać zauważać rzeczy, które nadają życiu barw i smaku. Wszystko zlewa się w jedno, a dzień można streścić w 3 słowach – sen, praca, jedzenie. Jakiś czas temu postanowiłam to zmieć i tak oto powstała ta zakładka! SLOW LIFE. Nie, nie od razu, ale stopniowo. Tutaj zapraszam wszystkich, którzy chcą zwolnić, lubią podróże i chętnie spędzają czas ze znajomymi. Podrzucę kilka pomysłów aby codzienność stała się kolorowa, a dobry nastrój udało się zatrzymać na dłużej.
33 LATA POSZUKIWAŃ
Istniejący od roku 1985, Warszawski Festiwal Filmowy wszedł w roku 2009 do elitarnego grona wydarzeń, akredytowanych przez Międzynarodową Federację Stowarzyszeń Producentów Filmowych (www.fiapf.org) jako międzynarodowe konkursowe festiwale filmowe – obok festiwali takich jak Cannes, Wenecja, Berlin, Locarno, San Sebastian, Karlowe Wary, Tokio, Moskwa, Mar del Plata, Montreal, Szanghaj, Kair, Goa czy Tallin.
Organizatorzy tegoroczną edycją, rozpoczęli nowy etap współpracy z Polskim Instytutem Sztuki Filmowej, z którym przygotowali bogaty program wydarzeń branżowych – Warsaw Industry Days. Dodatkowo wraz z FIPRESCI zorganizowali warsztaty dla młodych dziennikarzy i krytyków filmowych, którzy mogli uczestniczyć w CentEast Next.
O FESTIWALU
Do organizatorów spłynęło ponad 4000 filmów, a spośród nich w dniach: 13 – 22 października 2017 roku widzowie mogli zobaczyć ponad 120 produkcji. Tegoroczny repertuar był niezwykle różnorodny – nie tylko pod względem tematyki i formy, lecz przede wszystkim kulturowego kolorytu z różnych stron świata. Jak co roku przygotowano kilkadziesiąt pokazów wyłączonych z rywalizacji o festiwalowe nagrody. Seanse te podzielono na 5 kategorii – Odkrycia, Rodzinny Weekend Filmowy, Pokazy Specjalne, Polska Klasyka oraz Najlepsze Polskie Filmy Krótkometrażowe.
Wstyd mi, ale pierwszy raz zawitałam na Festiwalu. Podczas poprzednich edycji najczęściej byłam w rozjazdach. Tym razem udało się zdobyć akredytację, spotkać znajomych i wspólnie oglądać ciekawe obrazy. Fajnie, że WFF to miejsce spotkań i dyskusji.
Powiem tak: osoba odpowiedzialna za wolontariat robi kawał dobrej roboty! Dawno nie byłam na takim festiwalu gdzie każdy wiedział co należy do jego obowiązków. Nie było długich kolejek, bilety schodziły jak ciepłe bułeczki, a seanse nie miały półgodzinnych obsuw. Nie czuć było spiny. Jakbym miała się do czegoś doczepić to klimat, a raczej jego brak… To chyba wina lokalizacji. Wszystkie projekcje odbywają się w Multikinie (lokalizacja: Złote Tarasy) oraz w Kinotece (lokalizacja: Pałac Kultury i Nauki). Jak druga pozycja ma ciekawy wystrój, to jak łatwo się domyśleć wjazd na III piętro galerii handlowej, którą codziennie odwiedza tysiące ludzi może być męczące, a głowa od wrzasku pęka.
W tym roku zagościłam na 3 dni i miałam przyjemność zobaczyć 10 filmów. Poniżej pełna lista. Niestety… jestem zasmucona, że dosłownie 2 filmy wbiły mnie w fotel. Reszta była poprawna, ale to nie znaczy zła. Sami oceńcie i czekam na info po nadrobieniu zaległości:
Pomiędzy słowami
reż. Urszula Antoniak. Polska, Niemcy
Nagroda Jury Ekumenicznego WFF 2017
8/10
Michael, 28-letni prawnik z Berlina, w niczym nie różni się od swojego szefa i przyjaciela, 34-letniego Franza. W piątek rano Michael przestaje mówić po niemiecku i staje się Polakiem – Michałkiem. Spotyka Stanisława, swojego 55-letniego ojca z Polski. Michael widzi go po raz pierwszy. Stanisław wkracza do świata syna bardziej jako symbol Ojca niż prawdziwy ojciec. Jest ostatnią więzią łączącą Michaela z Polską – krajem, z którym świadomie zerwał kontakt. Obaj są sobie właściwie obcy. Mężczyźni spędzą ze sobą weekend, co odciśnie silne emocjonalne piętno na Michaelu, który zda sobie sprawę ze swego wyobcowania. – źródło
Urszula Antoniak w swoich filmach nie tylko w piękny sposób pokazuje cielesność, ale również intrygująco człowieka jako jednostkę. Całość zachowana jest w tonacji czarno-białej, dzięki której film nabiera unikatowego lodowatego wyrazu. Przepiękne zdjęcia i poruszająca muzyka (z „Samotności w sieci”) dodaje powagi sytuacji. Oczywiście największym plusem filmu jest duet: Chyra – Gierszał. Świetnie dobrana obsada, która wprost hipnotyzuje widza!
Dałabym 9 pkt, gdyby film zakończył się z 15 minut wcześniej. Moim zdaniem końcówka jest niepotrzebna. Ale! potrzebny jest sam temat filmu – ja emigrant w XXI wieku. Gorąco polecam!
Obyś żył w ciekawych czasach
reż. Santiago van Dam, Argentyna
7/10
Antybohater z Buenos Aires, Marcos, był kiedyś uznanym pisarzem książek dla dzieci. Teraz doszedł do wniosku, że czas na coś poważniejszego. Niestety brak normalnych relacji z ludźmi, nadmierna ambicja i wpływ pewnej narkotycznej rośliny, którą uprawia (i sprzedaje, by zarabiać), nie pomagają mu w tym. Marcos jest już nawet gotowy rzucić pisanie, kiedy jego przyjaciel Walter poddaje mu pewien pomysł. A może by tak zacząć żyć bardziej intensywnie i po prostu to opisać. Tak jak zrobiło to wcześniej wielu innych pisarzy. I zaczyna się: psychotropowe kwiaty, odpowiednie piosenki na odpowiednie czasy, maski, flamenco i zgubna lub też tajemnicza kobieta… – źródło
Zastanawiam się czy odważna argentyńska produkcja zawita do naszych kin. Dwa tygodnie temu miała ogólnoświatową premierę, a w kinach (nawet studyjnych) cisza… Tragikomedia od początku trzyma widza w napięciu, wciąga w zakręconą fabułę i żal opuszczać salę.
Elizjum Hernalsiense
reż. Bernhard Kammel, Austria
6,5/10
Na oddziale intensywnej opieki Szpitala Życia Wiecznego na przedmieściach Wiednia leży pewien człowiek. Jest w śpiączce, podczas której przewijają mu się wydarzenia, które doprowadziły go do tego miejsca. Główną rolę odgrywa w nich jego była żona. Wiele lat temu zostawiła go bez słowa i pojawiła się ponownie kilka godzin przed jego hospitalizacją. Rzeczywistość, wspomnienia i marzenia mieszają się ze sobą. Kiedy stan mężczyzny nagle się pogarsza, jego matka chce, by został zamrożony, zaś była żona chce oddać mu własną krew. Wydarzenia przybierają nieoczekiwany przebieg. Albo przynajmniej tak się wydaje… – źródło
Przepraszam, ale ja filmu nie zrozumiałam… Powtarzający się motyw w pewnym momencie zaczyna nużyć, a gra aktorska jest nijaka. Plusem jest kreatywna scenografia, świetne/mroczne zdjęcia i nastrojowa muzyka. Przyznam się bez bicia, że w 3/4 filmu oko mi się przymknęło ze zmęczenia:(
Darling
reż. Birgitte Stærmose, Dania
5,5/10
Never give up?
Darling jest najbardziej znaną na świecie duńską baleriną. Po długiej nieobecności w kraju razem z mężem Fransem wraca do Duńskiego Baletu Królewskiego w Kopenhadze. Zatańczy tytułową rolę w klasycznym przedstawieniu „Giselle”, do którego Frans robi choreografię. Podczas jednej z prób Darling doznaje kontuzji. Diagnoza jest bezlitosna – jej biodro jest nieuleczalnie uszkodzone. Już nigdy nie zatańczy. Jej życie zawodowe, cały jej świat, jest w ruinie. Jednak kobieta się nie poddaje. Zostaje trenerką Polly, młodej baleriny, która ma ją zastąpić. Kiedy jednak Polly znajduje się w centrum uwagi, okazuje się, że jest to także uwaga Fransa… Poruszająca opowieść o wzlocie, upadku, ogromnej odwadze i determinacji, by znów znaleźć w sobie siłę do powstania. – Źródło
Nuda, nuda, nuda! Skandynawska reżyserka chyba chciała stworzyć kontynuację „Czarnego łabędzia” w połączeniu z innymi filmami o motywacji i woli walki. Powstał film sztampowy i pełen patosu. Scenariusz przewidywalny, gra aktorska nijaka. Sorry…
Dziennik gangstera
reż. Ivica Zubak, Szwecja
Nagroda Publiczności WFF 2017
9/10
Metin ma 25 lat i mieszka na przedmieściach Sztokholmu, które rządzą się swoimi, niepisanymi prawami. Jednak mężczyzna odstaje od otoczenia. Widzi i czuje więcej niż inni i co więcej – ma dar przekładania tego na słowa. Pisze pamiętnik, któremu powierza wszystko czego doświadcza. Ze szczegółami zapisuje wszystko co widzi, dokąd chodzi i z kim się spotyka. Wychodzi z tego dobra literatura. Gdyby jednak trafiła ona w ręce policji, połowa mieszkańców trafiłaby za kratki. Gdyby z kolei wpadła w niepowołane ręce, źle skończyłoby się to dla Metina. A co, gdyby trafiła do jakiegoś wydawcy? Kiedy pewnego dnia pamiętnik znika, życie Metina wywraca się do góry nogami. Zaskakujący portret mężczyzny żyjącego między dwoma światami. Film inspirowany autentycznymi wydarzeniami. – Źródło
Mój numer 1 WFF 2017, ale patrząc na otrzymaną nagrodę publiczności, podobnych głosów było więcej! Po pierwsze inteligenta komedia, a o takie coraz trudniej. Po drugie świetnie zarysowanie postaci. Po trzecie morał płynący z obrazu. Wszystko tutaj współgra w najmniejszych szczegółach. To zaskakujący portret mężczyzny żyjącego między dwoma światami.
Obowiązkowa pozycja!
Balkan Noir
reż. Drazen Kuljanin, Szwecja
8,5/10
Pięć lat temu na wakacjach w Czarnogórze zaginęła siedmioletnia córeczka szwedzkiej pary Niny i Oskara. Ojciec pogodził się w końcu z tragedią i rozpoczął nowe życie. Nadzieja matki na to, że odnajdzie córkę, zamieniła się z czasem w obsesję. Żyje wyłącznie myślą o znalezieniu i ukaraniu potwora odpowiedzialnego za lata jej cierpienia. Kiedy od policjanta z Czarnogóry dostaje informację o nowych tropach, jedzie tam z nową energią zemsty. Policjant zdaje sobie sprawę, że Nina nie odpuści i że dotarła do miejsca, w którym nie ma już nawet znaczenia, czy podejrzany jest winny, czy nie. Ktoś musi za to zapłacić. Historia zemsty podczas dwudziestu przerw na papierosa. – Źródło
Film porównuję do papierosa, który na okrągło żarzy się na ekranie. Między wdechami odwiedzamy nowe miejsca z naszą bohaterką, a wydychając tytoń z ust czujemy jakie emocje nią buzują. Reżyser pozwala wybrzmieć melancholii bohaterów, ukazując ich lęki i oczekiwania. Sama fabuła od samego początku intryguje, a świetna muzyka (najlepsza jaką usłyszanym na 33 WFF) potwierdza, że produkcji TRZEBA dać szansę.
Nowość
reż. Drake Doremus, USA
6,5/10
Amerykanin Martin jest farmaceutą, a pochodząca z Hiszpanii Gabi, fizjoterapeutką. Spotykają się pewnej nocy w Los Angeles dzięki popularnej aplikacji randkowej. Obydwojgu chodziło tylko o seks bez zobowiązań. Jednak okazał się on tak dobry, że zobowiązanie się pojawiło. Zaczęli się spotykać i zaangażowali w tę relację. Jest fajnie, radośnie i ekscytująco. Z czasem jednak ich związek staje się zbyt zwyczajny. A gdyby tak znowu spróbować czegoś nowego, fajnego i ekscytującego? Czy dwoje ludzi może utrzymać związek, kiedy wokół jest tyle innych opcji? Czy raczej utoną w morzu ich nieograniczonej ilości? Millenialsi próbujący odnaleźć się w kulturze rodem z aplikacji randkowych mierzą się ze swoimi fizycznymi i emocjonalnymi granicami. – Źródło
Tak jak moja koleżanka, z którą poszłam na seans powiedziała: targetem filmu jest grupa: 18 – 25 lat. Sporo w tym wszystkim racji. Pokolenie mediów społeczniościowych, dla których Tinder jest podstawowym narzędziem, takim jak budzik dla ich rodziców. Nie oceniam bo film ogląda się miło, lekko i przyjemnie. Scenariusz bez większych luk, przewidywalny ale i dający do myślenia. Całość w teledyskowej formie została przeze mnie zapominana po wyjściu z kina.
W porządku
reż. Attila Gigor, Węgry
8,5/10
Rzecz dzieje się na stacji benzynowej pośrodku niczego. Młody człowiek przyjeżdża tu, by spotkać się z ojcem, którego nie widział od 30 lat. W tym samym czasie na stacji psuje się furgonetka, która wiezie do Szwajcarii cztery prostytutki. Wszyscy spędzają na stacji trzy dni, które zaważą na ich życiu. Najnowszy film reżysera „Oficera śledczego”, który w 2008 roku na WFF otrzymał nagrodę FIPRESCI. – Źródło
Druga perełka podczas 33 WFF. Zabawny, pouczający z nutą nostalgii. Idealny na jesienne wieczory!
Zabić arbuza
reż. Gao Zehao, Chiny
wygrana
Najlepszy film Konkurs Międzynarodowy – Grand Prix WFF 2017
8,5/10
Opowieść o tym, jak jeden banknot, upuszczony przez okrutnego mordercę, może zmienić życie prostego, ubogiego farmera. Cao Chen, odkąd sięgał pamięcią, był wykorzystywany przez miejscowego sołtysa. Tak było i tego lata, kiedy sołtys znów zapakował arbuzy i odjechał bez płacenia. I wtedy właśnie zdarzył się cud. U Chena zatrzymał się motocyklista, który odjeżdżając, zgubił pieniądze. Gdy Chen wybiega, by mu je zwrócić, w jego dom wjeżdża rozpędzony samochód. Nie dość, że pogoń za motorem ratuje farmerowi życie, to dostaje solidną rekompensatę za zniszczenia. Chwilę później zjawia się policja, która ściga motocyklistę. Chen wskazuje kierunek, w którym odjechał. Wkrótce staje się lokalnym bohaterem i dostaje w nagrodę górę pieniędzy. Te wydarzenia zmieniają Chena nie do poznania. – Źródło
Zwycięzca tegorocznej edycji i moje osobiste podium. Jest inny punkt widzenia na opowiadane historie. Nie mamy kolejnej ckliwej opowiastki o nieszczęściach i radzeniu sobie z przeciwnościami losu. Pamiętacie „Prostą historię” D.Lyncha? Tak właśnie się czułam podczas seansu. Los mężczyzny się poprawia, jest bogatszy; staje się pozytywnym bohaterem,a przy tym zachowuje swoje normy i wartości.
Nadrabiamy!
Charleston
reż. Andrei Cretulescu, Rumunia, Francja
7/10
Kończę recenzowanie przeglądu rumuńsko-francuskim dramatem.
Po śmierci żony Alexandru ponownie upija się w samotności. Ktoś nagle puka do drzwi jego mieszkania. Okazuje się że to Sebastian, kochanek jego partnerki przez ostatnich kilka miesięcy. Przychodzi on z nietypową prośbą – prosi Alexandru, aby ten pomógł mu uporać się ze stratą ukochanej. Czarna komedia o niewiarygodnej przyjaźni jest pełnometrażowym debiutem Cretulescu. – Źródło
Humor w filmie jest surowy, prosty, swojski i działa idealnie. Dialogi – inteligentne i naturalne. Obaj bohaterowie mają zupełnie inne charaktery. Co w pewnym momencie męczy… Na ekranie dysputy o Charlestonie Hestonie i rajdy czerwonym garbusem wpisują się w punkt na poprawę humoru każdego marudera.
Zostaw komentarz