Żal życia na nudę!
Kto poznał mnie osobiście mówi, że mam owsiki i sekundy nie potrafię usiedzieć na miejscu. Sporo w tym prawdy. Bo jak moi drodzy mam nic nie robić? Kiedyś usłyszałam, że inteligentny człowiek nigdy się nie nudzi i postanowiłam to sprawdzić.
- „Dbaj o siebie. Nie dla innych, tylko dla siebie. Egoizm? To głupie gadanie.”
- „Kieruj się pasją. Miej pasję. Nie oceniaj życia kategoriami. Miej marzenia i je spełniaj.”
- „Wyluzuj. Napięcie jest ważne, adrenalina jest potrzebna, bo to element naszej zwierzęcej natury, ale nie kumuluj stresu. Wykorzystuj stres na swoją korzyść. Minimalizuj go.”
To kilka zasad, które kiedyś przeczytałam i próbuję wcielać w życie. W codziennym pędzie łatwo przestać zauważać rzeczy, które nadają życiu barw i smaku. Wszystko zlewa się w jedno, a dzień można streścić w 3 słowach – sen, praca, jedzenie. Jakiś czas temu postanowiłam to zmieć i tak oto powstała ta zakładka! SLOW LIFE. Nie, nie od razu, ale stopniowo. Tutaj zapraszam wszystkich, którzy chcą zwolnić, lubią podróże i chętnie spędzają czas ze znajomymi. Podrzucę kilka pomysłów aby codzienność stała się kolorowa, a dobry nastrój udało się zatrzymać na dłużej.
ZGUBIONY TELEFON, NALEŚNIKI I … SALONY SUKIEN ŚLUBNYCH!
– Przepraszam! Jechał już bus do Torunia?
– Nie wiem jadę do Katowic. A o której?
– 22.10
– A to ten sam. Jeszcze nie…
<Po chwili>
– To ostatnie połączenie i muszę wrócić. Ja tak codziennie na studia z Bydgoszczy do Torunia.
– I Pani się tak chce?
– Oczywiście! Jestem z małopolski. Studiowałam już w Szczecinie, Warszawie i we Wrocławiu. Ale powiem Pani, że żaden region tak mnie nie zachwycił. Była Pani w Toruniu?
– Tylko przejazdem. Tutaj w Bydgoszczy też jestem pierwszy raz. I powiem: robi wrażenie!
– Ooooo to niech Pani żałuje. Toruń jest 100 razy ładniejszy. Zapraszam:)
– Może kiedyś skorzystam…
Good morning, صباح الخير, Dobré ráno, Bonjour, Maidin mhaith, Добро утро
Bydgoszcz – stolica województwa kujawsko-pomorskiego powitała mnie językami świata. Ósme co do wielkości miasto w Polsce z wielowiekową tradycją, gościło turystów na dwudziestym czwartym Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych Camerimage. Obowiązkowy przystanek na trasie kinomanów, święto filmowej różnorodności oraz niepowtarzalna szansa obcowania z najlepszymi w swojej dziedzinie – tak w kilku słowach mogę powiedzieć o Camerimage.
Festiwal od 2010 roku zawitał do Bydgoszczy i coś czuję, że zostanie tutaj na długo. Przyznam szczerze: największy w Polsce i jeden z największych na świecie festiwali filmowych poświęcony sztuce operatorów filmowych. Nigdzie indziej (na festiwalach w Polsce) nie spotkałam tak międzynarodowego towarzystwa. Stoisz w kolejce z dziennikarzem The New York Timesa, idziesz na lunch i mijasz Hindusów w regionalnych strojach, a wieczorem widzisz jak mieszkańcy Wysp Vanuatu ocierają łzy na filmie o nich samych.
Podczas Camerimage odbywały się spotkania z operatorami filmowymi, projekcje filmowe, a także warsztaty i seminaria prowadzone przez wybitnych operatorów i reżyserów. Twórcą i dyrektorem festiwalu jest Marek Żydowicz, któremu serdecznie dziękuję za tegoroczną edycję i mocny filmowy akcent na koniec 2016 roku. Najlepszy festiwal, na jakim w tym roku byłam!
Znacie mnie już trochę i wiecie, że lubię z wyprzedzeniem planować wyjazdy. Tym razem było podobnie. Daje to same plusy: możesz tanio i dobrze spędzić czas. Co prawda w trakcie trwania festiwalu ceny noclegów są zabójcze, ale Szkolne Schronisko Młodzieżowe służy pomocą. W odległości 5 min. od dworca głównego i 10 min. piechotą od centrum, oferuje czyste pokoje z łazienkami. Dojazd udało mi się załatwić tanio PKP, a powrót PKS.
Żałuję tylko, że festiwal odbywa się późną jesienią. Klimat i atrakcje miasta mają o wiele więcej do zaoferowania latem. No nic, nie ma co narzekać. Pomimo zmierzchu już po godzinie 16.00, udało mi się sporo zwiedzić. Co jest zastanawiające: zawsze myślałam, że Bydgoszcz jest jak Kraków czy Wrocław. Żyje na całego, nawet późną porą. W weekendy studenci bawią się na ulicach, a muzyka nie cichnie do wczesnych godzin rannych. O dziwo! jakby nie festiwalowicze to na ulicach nie spotkasz żywej duszy. Po godzinie 18.00 miasto pustoszeje. Może w okresie wiosenno-letnim jest lepiej?
ZWIEDZANIE
Bydgoszcz zachwyca turystów, przede wszystkim położeniem nad rzeką oraz kanałami przecinającymi centrum miasta. To właśnie w bezpośrednim sąsiedztwie rzeki Brdy toczy się codzienne, kulturalne, sportowe i biznesowe życie miasta. Jak przyjacielowi mówiłam, że jadę do Bydgoszczy to usłyszałam: spokojnie w max półtorej dnia da się go zwiedzić. Taaaa jasne. Miał rację. Najważniejsze punkty orientacyjne na mapie i zabitki są skumulowane wokół Starego Miasta. Według źródeł historycznych, gród bydgoski zbudowano w XI wieku. Przez całą swoją historię, miasto brało udział w ważnych bitwach, a także często było obiektem ataków i okupacji. Prawa miejskie Bydgoszcz uzyskał 19 kwietnia 1346 roku, a nadał je sam Kazimierz Wielki.
Co jest świetne to fakt, że Bydgoszcz bardzo dba o turystów. Jest znakomicie przygotowany pod względem portalu, gdzie można ściągnąć mapy, dowiedzieć się o historii i sprawdzić najciekawsze trasy turystyczne. Na każdym kroku: w punktach informacyjnych, muzeach oraz restauracjach do zabrania ze sobą są mapy oraz ulotki informujące o zabytkach i różnych atrakcjach.
Miasto wyróżnia się dużą ilością parków (pod względem ich łącznej powierzchni – 874 hektary, zajmuje drugie po Warszawie miejsce w Polsce). Zawdzięcza to m.in. rozbudowie miasta w koncepcji miasta-ogrodu. Główną atrakcją turystyczną Bydgoszczy jest przede wszystkim Stare Miasto obejmujące obszar trzech dawnych wysp: zamkowej, miejskiej i Młyńskiej. Zlokalizowane w tym terenie zabytki stanowią dużą atrakcję pod względem architektonicznym.
Bydgoszcz jest obecnie jednym z ważnych ośrodków kulturalnych i muzycznych Polski. Co roku odbywają się tu liczne imprezy, koncerty i festiwale o charakterze rozrywkowym. Obecnie Opera Nova i Filharmonia Pomorska, wpisane na listę instytucji kulturalnych o znaczeniu narodowym, wraz z Teatrem Polskim są wizytówką nie tylko bydgoskiej, ale i krajowej kultury. Niepowtarzalny klimat miasta oraz ilość atrakcji sprawiają wrażenie, że tutaj dobrze się żyje:) Każdy, moi drodzy znajdzie tutaj coś dla siebie: jest muzycznie, filmowo, kulinarnie czy też historycznie.
Mnie zaciekawiła najbardziej trasa alternatywna, wśród bydgoskich murali oraz instytucji związanych ze sztuką alternatywną. Wzięłam mapę z naniesionymi punktami i poszłam w miasto. Fajnie było wejść w każdy zakamarek w poszukiwaniu ciekawych pubów, malowideł czy też rzeźb. Poniżej kilka z nich. Moim ulubionym miejscem stał się Park im. Kazimierza Wielkiego z przepięknymi kamieniczkami dookoła, stawem i robiącą wrażenie fontanną Potop.
Na sam koniec fajna odmiana – Muzeum Mydła i Historii Brudu. Jak piszą na www: To miejsce niezwykłe, tak jak jego nazwa! Chcemy, aby każdy z naszych Gości wyszedł z uśmiechem na ustach i z mydełkiem w kieszeni. Staramy się opowiadać historię poprzez ciekawostki, również te nie najlepiej pachnące, podszkolić w praniu na tarze, przenieść w czasie do średniowiecznej łaźni albo zważyć mydło. Do tego w ramach warsztatów mydlanych każdy może stać się artystą – zaprojektować i wykonać swoje własne mydło.
Tak też zrobiłam. Jakie powstało? Czerwone z muszelkami, dodatkiem lawendy o zapachu kiwi. Można? Można!
JEDZONKO
W porównaniu do Kazimierza Dolnego, o którym pisałam kilka miesięcy temu, w Bydgoszczy nie ma problemu ze znalezieniem dobrego miejsca z dobrą „szamą”. Ceny są przystępne, a obsługa przesympatyczna i pomocna. Praktycznie w każdej z knajpek i restauracji zjesz coś pysznego i regionalnego. Oto moje propozycje:
- Kultowa cukiernia i restauracja Sowa – przytulne wnętrze, niesamowita kawa i pycha ciacha:)))
- Manekin najlepsze śniadania, przemiła obsługa i niesamowicie duże porcje naleśników. Dla mnie nie do przejedzenia!
- Restauracja Dolce Vita przepyszne włoskie jedzenie i prawdziwa, niepowtarzalna pizza.
- Katarynka – tanie, sprawdzone śniadania. Obiady na mały i duży apetyt:)
ORGANIZACJA FESTIWALU
Podczas Camerimage obcowałam z kinem przez duże K. Spotkania z operatorami filmowymi, liczne warsztaty i seminaria prowadzone przez wybitnych operatorów i reżyserów. Zobaczyłam ponad dwadzieścia obrazów. O większości z nich napiszę w kolejnym wpisie:) Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie poziom artystyczny. Każdy z zaprezentowanych filmów nie dostał w mojej ocenie noty niższej niż 6! (a wiecie, że jestem wymagająca) Spotkania z twórcami były rewelacyjnym przeżyciem. Głównymi nagrodami przyznawanymi na festiwalu są Złota, Srebrna i Brązowa Żaba – przyznawane operatorom w konkursie głównym. Festiwal trwa do 19 listopada. Odbywa się w Operze Novej, Multikinie oraz Kinie Orzeł. Jestem bardzo ciekawa kto wygra bo poziom jest naprawdę wysoki!
Poza filmami oraz spotkaniami z twórcami, odwiedziłam również wystawę Jessiki Lange. Aktorki, która ukochała ponad wszystko kulturę i sztukę, próbując wykorzystywać uzyskaną sławę do propagowania myśli humanistycznej oraz wspomagania tych, którym świat odbiera często prawo głosu. Otrzymała w tym roku Nagrodą im. Krzysztofa Kieślowskiego. Artystka zaprezentowała wybór swoich fotografii, w ramach wystawy zatytułowanej UNSEEN. Prezentowane fotografie szczerze poruszają. Dla tych, co planują do końca roku odwiedzić miasto nad Brdą, polecam wybrać się do galerii.
Zachwycił mnie rozmach imprezy oraz towarzyszące jej targi sprzętu operatorskiego. Opiewające w setki tysięcy $ kamery, dźwigi i programy do montażu, były prawdziwą gratką dla zwiedzających jak i dla samych operatorów. Niestety nie mogę wypowiedzieć się na temat samej sztuki tworzenia zdjęć, ale uwierzcie mi najwięksi z branży, czuli się tutaj jak dzieci w sklepie z zabawkami:))
A sama organizacja festiwalu? Mocna 3! Uuuu powiało chłodem… Niestety wolontariusze mimo prześlicznych mundurków byli niedoinformowani. Czekałam nieraz kilkanaście minut na odpowiedź. Strona www przekazywała błędne informacje na temat seansów. Na przykład: nigdzie nie było wzmianki, że na seans „La la land” wchodzą osoby wyłącznie z akredytacjami. Często spragnionych widzów było więcej niż miejsc na sali. Ja już nie mówię o tym, że ludzie siedzieli ściśnięci na schodach bez zachowania zasad BHP. Jak widzę (jako organizator), że filmy z konkursu głównego cieszą się taką popularnością to jak w przypadku Dwóch Brzegów robię dodatkowe prelekcje. Brakowało miejsc w szatniach i chociaż kochane panie dwoiły się i troiły, aby wręczyć numerek, to na seanse często wchodziło się w kurtkach… Szczytem mojej frustracji był poniedziałkowy wieczór, gdy zgubiłam telefon na sali. Wróciłam do Opery Novej i zapytawszy ochroniarzy (po 10-cio minutowym staniu na zimnie, gdzie czekałam aby mnie wpuścili do środka) o telefon usłyszałam: czy Pani wie, która jest godzina? (Ok była 24.00, ale seanse jeszcze trwały). Teraz jest za późno aby go szukać. Proszę jutro przyjść przed 10.00… To nic że byłam dziewczyną w obcym mieście, sama i bez kontaktu z otoczeniem… Dla wolontariuszy to było pięć minut zachodu bo sprzątali po każdym seansie. Na szczęście na drugi dzień się odnalazł. Ufffff:)
Plusy? Bogate welcome packi, program artystyczny, brak opóźnień, dyscyplina na sali i przemiła atmosfera płynąca od widzów oraz twórców filmowych. Bo tak naprawdę najważniejsze są filmy. Jak dla mnie wszystko inne schodzi na dalszy plan!
WRÓCIMY TU JESZCZE !
Przeczytałam na jednym z murali, że Bydgoszcz jest jak duże mieszkanie. To prawda! W środku znajdują się malutkie pokoje, w których każdy znajdzie coś dla siebie. Jedni lubią spędzać czas przed Tv, a inni tłoczą się w kuchni, gdzie tętni życie. Panuje tutaj spokój i ciepło domowego ogniska. To w tym mieście się czuje!
Przez pięć magicznych dni mogłam odetchnąć od wszystkiego, zostawić za sobą problemy i skupić się na sobie. Był w końcu czas na książkę (brawo ja;p!) oraz na rozważania. Camerimage bardzo dużo mi dał. Zaproponowane filmy wzruszały, śmieszyły i dawały do myślenia…
Salony sukien ślubnych, znajdujące się praktycznie na każdym rogu przypomniały o miłych chwilach. Czy wrócę? Na pewno!
A co z Toruniem? Na niego też przyjdzie odpowiedni czas …
Wow 🙂 zawsze myślałam, że Bydgoszcz to taki gorszy Białystok hehhehe
Bardzo ładnie wygląda rzeka, super w ogóle światło na tych zdjęciach 🙂 murale też urzekają, zwłaszcza mocny ten „Zamilcz”
To może za rok ze mną pojedziesz:)?
Do Torunia jadę z Tobą!
Zapraszam:)