American dream…?

Najłatwiej podsumowywać festiwal filmowy Sundance przyglądając się wynikom obrad jury. Jednak odnoszę wrażenie, że w przypadku tego wydarzenia opinie jurorów i międzynarodowej widowni znacznie się od siebie różnią. Dlatego slalomem wymijam statuetkowe wytyczne i w jednym miejscu zbieram te produkcje, które najpełniej realizują misję festiwalu, a mnie najmocniej zapadły w pamięć.

Na pierwszy rzut mocne kino: Identifying Features, dramat koprodukcji meksykańsko-hiszpańskiej, pokazał w doskonały sposób obraz Ameryki i Meksyku, rozdartych między obozem skrajnie konserwatywnym i skrajnie liberalnym. Zobaczyliśmy kraje składające fałszywe obietnice równości i tolerancji. Społeczeństwa, w którym zamordowanie latynoskich chłopców w drodze do kraju marzeń, usiłują tłumaczyć jako „obronę konieczną” przed? No właśnie czym…?

Tytuł filmu odnosi się do ciał meksykańskich migrantów – wielu z nich to małe dzieci – które są ciągle zabijane w drodze do granicy z USA. Reżyserka – Fernanda Valadez w bardzo oszczędnym, melancholijnym studium, ukazuje osobiste konsekwencje bezskutecznej wojny Meksyku z kartelami narkotykowymi, widzianymi oczami wytrwałych matek.  Obraz opowiada bowiem o Magdalenie (Mercedes Hernández), której syn Jezus (Juan Jesús Varela), zaginął w drodze do Ameryki. Jego torba znajduje się w płytkim grobie, obok ciała kolegi, z którym podróżował. Magdalena dowiaduje się, że to jest najbliższa identyfikacja jej syna. „Jak miał na imię?” pytają policjanci. Magdalena nie może pogodzić się ze śmiercią syna i na własną odpowiedzialność postanawia się go znaleźć, pomimo zniechęcenia na każdym kroku, kontynuuje poszukiwania. Z drugiej strony mamy historię młodego migranta, Miguela (David Illescas). Po złapaniu w USA i odesłaniu do Meksyku, chłopak szuka swojej matki. W nieludzkim świecie bohaterowie znajdują krótką chwilę wytchnienia w ludzkości. Mogę tylko zapewnić, że zakończenie z pewnością przeniknie najbardziej zatwardziałe serca!

a1

Reżyserka w doskonały sposób gra przestrzenią i dźwiękiem. Jesteśmy z Magdaleną na każdym kroku, doświadczamy jej tragedii: utraty dziecka, konfrontacji ze stratą rówieśników i biurokracji rządowej („Jeśli podpiszesz ten dokument, przestaniesz już szukać syna” słyszymy słowa jej przyjaciółki). Magdalena bowiem uosabia każdą zasmuconą matkę z Meksyku, szukającą nadziei w coraz bardziej beznadziejnym świecie. Ciężka cisza, która towarzyszy nam przez większą część filmu, wypełniona jest lękiem, pozwalając umysłowi wędrować, próbując zrozumieć sens horroru i bezcelowości tego wszystkiego. Oprócz dwóch głównych wątków można tu znaleźć niewiele ciepła i ludzkości. Film celowo jest skonstruowany w sposób zimny i zdystansowany. Dzięki nienagannym zdjęciom i głównie kobiecej ekipie, „Identifying features” zręcznie przedstawia liryczną narrację bohaterów, tęskniących za nadzieją i sprawiedliwością w czasie kryzysu humanitarnego w prawdziwym świecie.

Zbrodnia, niewielka społeczność, sekrety, największe ludzkie słabości i podłości. Reżyserka znakomicie prowadzi widza przez tę opowieść. Film umiejętnie dawkuje informacje, wie, gdzie postawić akcenty, nie szarżuje emocjami, nie traci czasu na łopatologiczne tłumaczenia, nie rzuca okruchów wielkości kromki chleba. Pozwala zaangażować się i samemu wyciągnąć wnioski.

a2

Debiut fabularny Valadez zdobył nagrodę na festiwalu filmowym w San Sebastián i jest inspirowany krótkometrażowym filmem reżyserki z 2014 roku, który otrzymał pozytywne recenzje na Berlinale. Reżyserka zapytana podczas jednego z wywiadów, podsumowała swój film:  „Chociaż historia jest zasadniczo dramatem, który dotyczy kwestii, które moim zdaniem są istotne w Meksyku – przemocy, wymuszonych zaginięć i migracji – starałem się nadać mu jednak sens thrillera. Jest bardziej liryczny niż naturalistyczny. Chciałem uchwycić uczucie radzenia sobie z niebezpieczną rzeczywistością, która przekracza nasze zrozumienie, ale jednocześnie opierając się na emocjach, z którymi łatwo się odnieść: miłości matki do syna”.

Intryga trzyma w napięciu, atmosfera jest odpowiednio gęsta, ukrywane tajemnice są szczelnie chronione. To próba rozliczenia się z przeszłością, oprawiona porządnym aktorstwem, mroczną muzyką oraz stylowymi zdjęciami przyrody niczym z National Geographic.

Śledźcie repertuar kin studyjnych i nie przeoczcie tego doskonałego dramatu!

8,5/10