„Chmury zakrywają szczyt tylko dla tych, którzy są na dole.”
Najbardziej lubimy piosenki, które już znamy. Podobnie jest z filmami. Wybitnych obrazów jest za dużo – taka reflaksja narodziła mi się po kilku latach, oglądania średnio 350 pozycji rocznie!
Dlatego nie tracąc czasu na wstępny i filmoznawcze dywagacje, od razu przystąpiłam do odliczania. Wiadomo – ile osób, tyle wyborów, każdy znajdzie wybitne filmy, których poniżej nie zamieściłam. Znajdą się również pozycje, które będziecie chcieli skrytykować. Biorę wszystko na klatę!:)
Mam jednak cichą nadzieję, że pozycje, które tutaj będę wymieniać (moim zdaniem najlepsze z najlepszych), przydadzą Wam się przy wyborze tego, co warto nadrobić w miłym i doborowym towarzystwie.
Byłeś syrenim biciem…
Ostatnio słońca mniej, ostatnio noce bardziej ciemne,
Już nawet księżyc drań o Tobie nie chce gadać ze mną.
W kieszeni grosze dwa, w kieszeni na dwa szczęścia grosze,
W tym jednak losu żart, że ja obydwa grosze noszę.
Bajki, mity, legendy, filmy. Syreny w różnych kulturach znane są od tysięcy lat. Stworzenia morskie przeplatają się i uzupełniają baśnie oraz są inspiracją dla nowych twórców. Czy kiedykolwiek istniały lub nadal żyją w morskich głębinach? Sprawą od lat zajmują się naukowcy, którzy starają się wyszukać dowody na istnienie tych niezwykłych stworzeń i udowodnić, że faktycznie istnieją bądź istniały w przeszłości. Z jakim skutkiem? …
Syreny przedstawiane są najczęściej jako piękne półkobiety, półryby. Długie włosy, krągłe piersi, kolorowy, imponujący ogon. Do tego dochodzi przepiękny śpiew, który zauroczył niejednego marynarza. Swoiste femme fatale. Nie są to zwyczaje półkobiety – półryby. To boginie, które życie każdego mężczyzny potrafiły zamienić w tragedię i to na jego własne życzenie.
Wiara w syreny i liczne legendy z nimi związane jest charakterystyczna dla Irlandii. Selkies, czyli kobiety-foki, wywodzą się z mitologii celtyckiej. Według niej selkie zwykle zakochwiała się w mężczyźnie i była rozdarta pomiędzy dwoma światami. Której drogi by nie wybrała, była nieszczęśliwa. Jeśli nawet porzucała morski świat, to po jakimś czasie pełna tęsknoty wracała do niego pod postacią foki, o ile wcześniej zapobiegliwy mąż nie ukrył przed nią jej foczej skóry. – źródło
Czy żyjące w morskich głębinach syreny mogłyby wyglądać tak pięknie, jak w bajkach i filmach? Mówiły ludzkim głosem? Miały marzenia i żądze? Agnieszka Smoczyńska przyjrzała się im bliżej …
Nagrodzony w Gdyni debiut Agnieszki Smoczyńskiej był najbardziej kontrowersyjnym filmem festiwalu. Po zapaleniu się świateł na widowni rozległy się brawa i gwizdy. Równie głośne i żarliwe. Dlaczego??? Musiałam to sprawdzić:)
Po 15 minutach stwierdziłam, że trzeba wciągnąć naprawdę mocny towar albo mieć w sobie wiele odwagi oraz samozaparcia, aby zrobić tak szalony, bezkompromisowy i bezczelny film. Im się udało i chwała za to! „Córki dancingu” to jedna z najciekawszych polskich produkcji ostatnich lat, a w prezentowanej formie śmiem twierdzić, że najciekawsza!
Kolejne pokazy i kolejne nagrody:
- Orły –>> Odkrycie roku Agnieszka Smoczyńska za reżyserię,
- Sundance –>> Nagroda Specjalna Jury w konkursie Kino Światowe – za wizję artystyczną w dramacie,
- Netia OFF CAMERA –>>Krakowska Nagroda Filmowa – wyróżnienie specjalne Agnieszka Smoczyńska oraz
Nagroda Międzynarodowej Federacji Krytyki Filmowej (FIPRESCI)
Musical Agnieszki Smoczyńskiej o syrenach z PRL-owskiego dancingu jednych oczaruje, a innych rozdrażni. „Córki dancingu” to nieoczywista feministyczna baśń skierowana raczej do fanów Tarantino niż Walta Disneya – źródło
Kto by pomyślał, że można w Polsce zrealizować musical z prawdziwego zdarzenia? „Córki dancingu” są doskonałym dowodem na to, że młode pokolenie reżyserów potrafi stworzyć nietypowe kino gatunkowe, które w tym przypadku jest tak naprawdę muzyczną baśnią dla dorosłych. Co więcej przez blisko 130 minut trzymające w napięciu!
W filmie kontrolowana przaśność miesza się z kampową radością, a musical zostaje umiejętnie zmiksowany z komedią i horrorem. Wykreślcie z głów takie słowa jak „przesyt”, „nadmiar” czy „przesada”. „Córki dancingu” to rozwijający coraz bardziej zawrotne tempo karnawał wyobraźni i popis kreatywności. Wszystko dobrze się zazębia.
Syreny uwodzą, ale czasem bezwzględnie karzą. W świecie wykreowanym nikt się niczemu nie dziwi: ani temu, że syreny mówią po polsku („Nauczyłyśmy się na plaży w Bułgarii”), ani temu, że między nogami mają „to co lalki Barbie”.
Na ekranie widzimy świat niby z lat 80., ale mimochodem pojawiają się całkiem dzisiejsze gadżety, a muzyka brzmi chwilami zupełnie współcześnie. U Smoczyńskiej, poza głównymi kreacjami aktorskimi, nawet dalszy plan przyciąga uwagę widza – pojawia się (w podwójnej roli) charyzmatyczny Marcin Kowalczyk, jest groźna Katarzyna Herman, ponętnie tańczy i śpiewa Magdalena Cielecka, równie roztańczona jest Roma Gąsiorowska, a do tego nie mogło zabraknąć czołowego filmowego warszawiaka PRL-u, Zbigniewa Buczkowskiego.
Obraz, kolor, detal, sposób narracji, wykorzystania dźwięków, muzyki, charakteryzacji i kostiumu są nie mniej ważne niż story. To przykład filmu, który powstawał zespołowo, metodą niekończących się dyskusji i eksperymentów.
Namiętność obdarta jest tutaj z pruderii, ale też daleka od pornografizacji. Bohaterowie to zwierzęta, które chcą dorwać się do koryta – nie tylko cielesności, ale i emocji.
„Córki dancingu” to kino na pewno specyficzne i nie każdy się tutaj odnajdzie. Dałam skraść syrenom swoje serce. Ogromnie cieszę się, że polskie kino w takim wydaniu powstaje, a młodzi twórczy lubią eksperymentować.
Pośpiewajmy: www.youtube.com/watch?v=mTCNrr5A7Wg
8,5/10 – gorąąąąąco polecam!
Zostaw komentarz