„Chmury zakrywają szczyt tylko dla tych, którzy są na dole.”
Najbardziej lubimy piosenki, które już znamy. Podobnie jest z filmami. Wybitnych obrazów jest za dużo – taka reflaksja narodziła mi się po kilku latach, oglądania średnio 350 pozycji rocznie!
Dlatego nie tracąc czasu na wstępny i filmoznawcze dywagacje, od razu przystąpiłam do odliczania. Wiadomo – ile osób, tyle wyborów, każdy znajdzie wybitne filmy, których poniżej nie zamieściłam. Znajdą się również pozycje, które będziecie chcieli skrytykować. Biorę wszystko na klatę!:)
Mam jednak cichą nadzieję, że pozycje, które tutaj będę wymieniać (moim zdaniem najlepsze z najlepszych), przydadzą Wam się przy wyborze tego, co warto nadrobić w miłym i doborowym towarzystwie.
Fascynacja Umysłem Gubi Amatorów
Agnieszka Smoczyńska powraca! Po znakomitych „Córkach dancingu” oczekiwania wobec jej twórczości niewyobrażalnie wzrosły i zarówno krytycy jak i media z napięciem czekali na „Fugę”. Z doświadczenia wiemy, że wielu twórców postanawia iść za ciosem, ponawiając tropy, mnożąc chwyty i kując autorski styl. Agnieszka daje nam pstryczka w nos i decyduje się na zmianę klimatu. Sięga po psychologiczny dramat o byciu sobą/kimś obcym i poszukiwaniu tożsamości. Ten obraz hipnotyzuje, obdzierając nas z marzeń i wiary w podstawową komórkę społeczną jaką jest rodzina.
Poznajcie Alicję/Kingę, która cierpi na fugę dysocjacyjną. Dysocjacją ogólnie nazywamy proces psychologiczny, który zachodzi w świadomości, w wyniku ciężkich doświadczeń i przeżyć. Traumatyczne treści zostają oddzielone od świadomości przy pomocy klasycznego mechanizmu obronnego. Nie oznacza to jednak, że znikają bezpowrotnie, znajdują się bowiem nadal w podświadomości i w chwili stresu mogą przejąć kontrolę nad postępowaniem jako tak zwane automatyzmy psychiczne.
Ile razy w życiu pragnęliśmy zapomnieć o przeszłości, ile razy pragnęliśmy cofnąć czas… Wyobraźcie sobie, że któregoś dnia wychodzicie ze swojego domu do pracy jak co dzień, lecz niespodziewanie nie udajecie się pod znajomy adres, ale jedziecie w nieznane. Stwarzacie sobie nową rzeczywistość, nową tożsamość. Z takimi problemami boryka się rewelacyjna Gabriela Muskała.
Dysocjacja stanowi zresztą najważniejszy temat Fugi – nie tylko kliniczny przypadek tożsamości Alicji/Kingi, ale reżyserka swoim obrazem stara się również wymazać znaczenia utrwalonych wartości, takich jak rodzina czy miłość. Robi swoje kino. Wolne i bezkompromisowe. Bardzo kobiece.
Czy można czuć bliskość z osobą, którą się zapomniało? Czy można wrócić do domu rodzinnego gdy nie pamiętasz jej członków? I czy można na nowo się zakochać w kimś zapomnianym? Ta dwoistość daje okazję do fantastycznego popisu Gabrieli Moskale, która również jest autorką scenariusza. Alicja/Kinga to zbiór sprzecznych cech, emocji i postaw. Każdy od niej czegoś wymaga, oczekuje i czeka na podjęcie przez nią pewnych kroków. A jak są one wbrew woli nowej tożsamości?
Reżyserka w każdym kadrze dowodzi, że jest dojrzałą artystką, która doskonale wie, co chce powiedzieć. Nie grając ani razu na fałszywych nutach, precyzyjnie prowadzi widza po najciemniejszych zakamarkach ludzkiej psychiki. „Fuga” to film nie tylko pięknie sfotografowany przez Jakuba Kijowskiego (monochromatyczna paleta barw, klaustrofobiczne ujęcia, budowanie napięcia), ale naznaczony pasją tworzenia. Nie jest to żadna banalna opowiastka o „szukaniu siebie”. Ten obraz chwyci widza za gardło i nie puści do końcowych napisów a sądzę, że jeszcze dłużej!
Nieustannie panujący półmrok, gęsta atmosfera i oczekiwanie co się wydarzy w kolejnych kadrach. Godnym pochwały jest również zabieg percypowania świata z perspektywy bohaterki, która wie o nim dokładnie tyle, co my – czyli praktycznie nic. Wraz z Alicją/Kingą odkrywamy kolejne elementy układanki, a finał będzie niezwykle zaskakujący.
Na uznanie zasługuje również wieloznaczna scenografia, oszczędne dialogi, montaż i dźwięki niediegetyczne. Rzadko można zobaczyć film tak bardzo przemyślany w najdrobniejszych szczegółach, a z drugiej strony celowo nie ujawniając całego fabularnego i psychologicznego obrazka. Chapeau bas!
Historia zabierze Was w podróż ku zrozumieniu zagadki ludzkiej duszy. Dlaczego czasem lubimy się bać, mimo iż strach to uczucie, którego zazwyczaj unikamy? Czy istnieje „przyjemny strach” i czym różni się od „nieprzyjemnego”? Czy strach jest tożsamy z lękiem? A gdzie w tym wszystkim znajdują się fobie? I jak sobie z tym wszystkim poradzić? Niestety na te pytania nie znajdziemy odpowiedzi, bowiem na końcu wciąż stoimy w tym samym mroku, z którego próbowała wyjść bohaterka na początku filmu.
Reasumując: „Fuga” w prosty wizualnie sposób ukazuje w skali mikro cały problem: nieumiejętność odnalezienia się w nowych-starych warunkach, strach przed najgorszym i wzrastającą niepewność, która ciągle jej towarzyszy. Życie na pół gwizdka. Niezwykle cieszę się, że Polacy tworzą takie kino!
9/10
Zostaw komentarz