Ale kiedy jest się młodym, trzeba zobaczyć różne rzeczy, zbierać doświadczenia, myśli; poszerzać horyzonty” – Joseph Conrad/Jądro ciemności

– Regionalna zabawa?

– Czemu nie!

– Połączenie filmu, muzyki, historii i regionu?

– Doskonale:)

W dniach 18 – 23 października 2016 roku rusza 7 edycja REGIOFUN – Międzynarodowego Festiwalu Producentów Filmowych. Trudno się nie zgodzić z hasłem, że jednym z głównych filarów Katowic jest kultura. Jej rangę w świecie tworzą wybitne orkiestry na czele z NOSPR-em, liczne festiwale muzyczne , teatralne oraz filmowe. Bardzo się cieszę, że już za chwilę rozsiądę się wygodnie w fotelu i będę pochłaniać filmy. A wybór jest zacny bo przez kilka dni zobaczymy perełki kinematografii światowej, nowości oraz kino autorskie.

Magda Gościniak, rzeczniczka prasowa festiwalu:

Istotą REGIOFUNu jest pokazywanie i docenianie pracy producentów filmowych. Przywożą nam oni na Śląsk swoje najnowsze filmy, opowiadają o kulisach ich powstawania, finansowaniu, a także regionach, w których były realizowane. Z jednej więc strony jesteśmy festiwalem międzynarodowym, z drugiej niezwykle lokalnym – staramy się podkreślać wkład regionów (stąd człon nazwy REGIO-) w finansowanie (-FUNd). Jedno z drugim nie mogłoby istnieć… gdyby nie producent. To on jest na naszym festiwalu najważniejszy, dlatego pełna nazwa brzmi: „Międzynarodowy Festiwal Producentów Filmowych REGIOFUN”. Reprise, od początku, raz jeszcze i podczas każdej kolejnej edycji na nowo skupiamy się na istocie tworzenia produkcji filmowych, kierując festiwalowy spotlight na twarz producenta. Stąd w naszej linii graficznej tak liczne „buźki”.

Czy w takim razie w poprzedniej edycji takie filmy jak „11 minut” Skolimowskiego, „Demon” Wrony czy „Mustang” Ergüven powstały bez wsparcia filmowych instytucji publicznych?

Magda Gościniak:

Warunkiem sine qua non przyjęcia filmu do konkursu jest finansowanie ze środków pochodzących z regionalnych funduszy filmowych. Tak, jako jedyni nagradzamy tylko i wyłącznie producentów, i robimy to już od sześciu lat. Nagradzamy ich za to, że są partnerami reżysera – nie tylko finansowymi, ale i kreatywnymi. Wrócę jednak do kwestii funduszy – kryterium bezwzględnym przyjęcia filmu do konkursu jest finansowanie go ze środków pochodzących z regionalnych funduszy filmowych.

Dlatego właśnie tytuły takie jak „Mustang” czy „11 minut” pokazujemy na seansach specjalnych – film Skolimowskiego w ubiegłym roku był filmem zamknięcia festiwalu, z kolei „Mustang” prezentowany był w sekcji Regio-Cannes. A „Demon” – film dofinansowany ze środków naszego Śląskiego Funduszu Filmowego (a także przez Regionalny Fundusz Filmowy w Krakowie) – był prezentowany na pokazie specjalnym właśnie dlatego, że jest śląską koprodukcją.

Magda Gościniak:

Jeśli pozwolisz, odniosę się do tego zjawiska w skali naszego regionu. Z jednej strony filmowcy mają bowiem do dyspozycji Śląski Fundusz Filmowy (Instytucja Filmowa Silesia-Film), który rokrocznie ogłasza konkurs na dofinansowanie produkcji – w portfolio ŚFF posiada już 53 dofinansowane filmy (są wśród nich takie tytuły jak „Jesteś Bogiem”, „Chce się żyć”, wspomniany „Demon”, czy nagrodzone podczas tegorocznego festiwalu w Gdyni „Jestem mordercą” oraz „Szczęście świata”) – 44 są już wyprodukowane, a 9 znajduje się w realizacji.

Z drugiej istnieje wielka potrzeba stworzenia alternatywnego narzędzia, które pomagałoby finansować filmy debiutantów. Młodzi ludzie próbują skomponować je na miarę swoich potrzeb własnymi rękami – dlatego korzystają z możliwości, jakie daje im internet. Coraz częściej posługują się crowdfundingiem – siła sieci społecznych czy właśnie finansowania społecznego pozwala zbudować relacje wokół filmu, nim jeszcze się przystąpi do jego produkowania. I to jest bardzo ciekawe odwrócenie sił.

Na REGIOFUNie przyglądamy się tym zjawiskom już od paru lat. Na warsztatach Młody Producent nie raz szkoliliśmy z formalnych wymogów dotyczących starania się o środki konkursowe, wypełniania wniosków, konstruowania budżetu, a potem jego rozliczania. I nie raz rozmawialiśmy na temat crowdfunding – jego zalet i ograniczeń (także prawnych). Z kolei producenci, którzy przyjeżdżają na festiwal, spotykają się na Forum Look For Fund, na którym realne projekty filmowe szukają bardzo rzeczywistych pieniędzy. W tym roku mamy zgłoszonych 13 takich projektów- z Polski, Australii, Turcji, Włoch, Gruzji, Szwecji i Łotwy. Czy któryś z nich stanie się śląskim projektem – okaże się po LFF, bowiem wezmą w nim udział także przedstawiciele śląskiego środowiska filmowego.

Patrycja Młynarczyk – Silesia Film Commission:

Producenci są coraz bardziej kreatywni w poszukiwaniu funduszy – crowdfunding, cross media, city placement, product placement to jest świeżość, która pojawiła się w sposobach finansowania filmów i wynika z możliwości jakie dają nowe media. Rozwija się także forma finansowania regionalnego –  tzn. w różnych częściach Polski pojawiają się kolejne Regionalne Fundusze Filmowe, władze miast są coraz bardziej świadome korzyści płynących z wspomagania produkcji filmowych i coraz chętniej włączają się w ich finansowanie.

Joanna Malicka – Młody Producent:

Powstanie dekadę temu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej na zawsze zmieniło polską rzeczywistość filmową. To oczywiste dla każdego, kto choć trochę interesuje się rodzimą kinematografią, która w ostatnich latach stała się profesjonalną gałęzią przemysłu, a jednocześnie – dzięki transparentnemu, nowoczesnemu i europejskiemu, ba!, światowemu myśleniu o finansowaniu kina artystycznego i niekomercyjnego – zyskała mocną pozycję w festiwalowym świecie. Oprócz mocnego partnera ogólnopolskiego równie sprawnie zaczęły funkcjonować fundusze regionalne. Finansowanie jest więc dostępne dla młodych twórców i producentów dokładnie w takim samym wymiarze, co dla ludzi doświadczonych, z pozycją w branży. Nic więc dziwnego, że widać coraz więcej debiutantów – producentów, reżyserów, scenarzystów. Finansowanie projektów przez Internet czy crowdfunding, o które Pani pyta, to wciąż w Polsce działania marginalne, zarezerwowane dla małych, często nieprofesjonalnych, produkcji. Oprócz „Wołynia”, „Smoleńska” i może „Układu zamkniętego” trudno znaleźć przykłady poważnych produkcji, które zebrałby realne pieniądze na niekomercyjny, duży film fabularny. Może jeszcze komedie romantyczne finansowane przez telewizje lub prywatnych inwestorów.

Dwa lata temu poświęciliśmy crowdfundingowi warsztaty „Młody producent” (które są skierowane do studentów i absolwentów szkół filmowych). Analizując wraz z naszymi gośćmi, opowiadającymi o swoich filmach, przykłady konkretnych akcji crowdfundingowych doszliśmy do wniosku, że wciąż w takich krajach jak USA łatwiej zebrać duże kwoty. U nas można jedynie dokończyć film, znaleźć pieniądze wystarczające na postprodukcję obrazu lub dźwięku. Lub zrobić mały, krótkometrażowy i niskobudżetowy film. Musimy się jeszcze dużo nauczyć.

Magda Gościniak:

REGIOFUN stara się nie tematyzować pokazywanych filmów, a prezentować możliwie jak najszerszą panoramę produkcji z ostatnich trzech lat. Myślę, że każdy z nas zwraca uwagę na te tytuły, które są mu bliskie.

Dla mnie nasz festiwal jest papierkiem lakmusowym tematów ważnych społecznie, i to w takim naprawdę szerokim – na pewno europejskim, ale nierzadko nawet światowym kontekście. Po każdej kolejnej edycji festiwalu  odnoszę wrażenie, że to regionalne, producenckie kino „wyprzedza” życie…

Być może nie naprawimy filmami świata, ale możemy przypominać o wartościach, stawiać pytania. Dwa tytuły, na które bardzo czekam, zaczynają się od „Ja”: „Ja, Olga Hepnarova” oraz „Ja, Daniel Blake”.

Pierwsze „ja” jest kobiece. Dokument o dwudziestodwulatce, która wjechała rozpędzoną ciężarówką w stojących na przystanku ludzi otwierał Panoramę na Berlinale. Film przypomina historię ostatniej skazanej na śmierć kobiety w Czechach. Główną rolę gra Michalina Olszańska, a zdjęcia są autorstwa pochodzącego ze Śląska Adama Sikory.

Drugie „ja” jest męskie. Film został nagrodzony Złotą Palmą i Nagrodą Publiczności w Cannes. Ken Loach, który jest jego reżyserem od lat uważany bywa za mistrza kina społecznego – tym razem postanowił wskazać absurdy brytyjskiej (ale przecież nie tylko brytyjskiej) biurokracji. Według „Timesa” „Ja, Daniel Blake” to najważniejszy film 2016 roku.

Ach, i oczywiście „24 tygodnie” z Julią Jentsch – film będący niezwykłym komentarzem do dyskusji prowadzonych aktualnie w naszym kraju na temat propozycji zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej.

Tego filmu naprawdę nie można nie zobaczyć!

Mam wrażenie, że producenci stają się coraz odważniejsi, a filmy mocniejsze w przekazie. I bardzo, bardzo, bardzo mocno odnoszą się do rzeczywistości, w której żyjemy.

Magda Gościniak:

Każdy zgłoszony do konkursu film – a w tym roku było ich sporo ponad sto oglądają minimum trzy osoby i oceniają notami szkolnych (1-5). Selekcji dokonuje ogółem osiem-dziesięć osób (w zależności od edycji festiwalu). Ostateczny werdykt jest owocem naprawdę długich dyskusji.

Magda Gościniak:

Producenta, który potrafi być okiem i uchem reżysera… a jednocześnie trzymać się za kieszeń. Autorką projektu statuetki jest Joanna Sowula.

Magda Gościniak:

Oczywiście, że tak. Nie jest to może główne kryterium, natomiast jest to kryterium istotne. Nie bez powodu nagradzamy w tym roku Simona Chinna, który produkuje dla nas – widzów – filmy o tym, jak widzi nasze człowieczeństwo – wyzwania, zagrożenia, pasję, determinację… Wystarczy wziąć pod lupę filmy z dwóch pasm konkursowych, a także dwóch panoram: regionalnych funduszy oraz filmów polskich. Czego my tu nie mamy –zaczynając od ciężarnych mam, które muszą odpowiedzieć sobie na niełatwe pytania i wziąć na barki odpowiedzialność („24 tygodnie”), przez wątpliwości i wyzwania nastolatek („Fale”, „Balkon”), po dylematy emigrantów („Moje niebiesko-biało-czerwone włosy”), na mordercach („Czerwony Pająk”) i morderczyniach („Ja, Olga Hepnarova”) kończąc.

Anna Szrama, dyrektor festiwalu:

W filmach zgłoszonych do tegorocznego konkursu festiwalu dopatrywałabym się kobiecego punktu widzenia: aż sześć na osiem prezentowanych w konkursie pełnego metrażu filmów, skupia się poprzez temat i bohaterki na kobietach. A proszę mi wierzyć, że bynajmniej nie był to klucz doboru filmów konkursowych  – wybieraliśmy po prostu najlepsze filmy.

Magda Gościniak:

Jak zawsze regiofunowy koncert będzie trochę muzyczny, a trochę filmowy. Tym razem w Kinoteatrze Rialto usłyszymy „Celuloid”, czyli przepisaną na gitary muzykę Krzysztofa Komedy, Wojciecha Kilara, Andrzeja Kurylewicza, Andrzeja Korzyńskiego oraz Jerzego „Dudusia” Matuszkiewicza. Gitarami – akustycznymi, elektrycznymi i klasycznymi – rządzić będzie dwóch przyjaciół – Artur Lesicki i Marek Napiórkowski. To przygotowaliśmy dla melomanów.

Zapraszamy również do rodzinnej gry miejskiej, której uczestnicy będą mieli za zadanie odnalezienie przedmiotów należących do Charliego Chaplina. Tu czekamy na drużyny, których członkowie mogą mieć od trzech lat wzwyż. Ostrzegamy jednak, że przewodnik-opiekun drużyny powinien być osobą dorosłą.

I oczywiście warsztatami obudowaliśmy pasmo KLAPS. Na jednych będzie się można pouczyć angielskiego, aby porozmawiać z Charlie Chaplinem, na innych stworzyć ścieżkę dźwiękową do filmów Charliego Chaplina, na jeszcze innych nauczyć się chodzić tak, jak Charlie Chaplin. Niedziela będzie dniem w dużej mierze poświęconym Charliemu Chaplinowi… i dzieciom!

Magda Gościniak:

Najlepiej pokazała to chyba tegoroczna Gdynia i 41. Festiwal Filmowy, na którym deszczem nagród obsypano filmowców związanych ze Śląskiem. Tak mocnej obecności naszego regionu nie było od lat! „Ostatnia Rodzina” Jana P. Matuszyńskiego, „Jestem mordercą” Macieja Pieprzycy, „Szczęście świata” Michała Rosy… Marcin Koszałka, który podobnie jak Maciej Pieprzyca i Michał Rosa jest wykładowcą na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. Zdolny absolwent WRiTV UŚ Kuba Czekaj, a także dwa filmy wyprodukowane przez WRiTV UŚ.

A jak już jesteśmy przy produkcji filmów, to Śląski Fundusz Filmowy (Instytucja Filmowa Silesia-Film) dofinansowuje rokrocznie filmy od 2008 roku i mimo tego, że budżet jest różny (od 500 000 zł do 1 500 000 zł), to w swoim portfolio posiada już 53 tytuły, z których 44 to filmy już ukończone. I są to filmy przeróżne – począwszy od projektów dla dzieci i młodzieży (Nowe Legendy Miejskie Śląsk: „Dziadek Piaskowiec” oraz „UFO w Piekarach”, odcinki bajki „Kuba i Śruba”, czy oparty na kultowej książce Zbigniewa Nienackiego „Klub Włóczykijów”), przez filmy dokumentalne („Jurek” o Jerzym Kukuczce, „Bez jednego drzewa las lasem pozostanie” o historii księdza Jana Machy, „Krystyna – ostatnia klasówka” o Krystynie Bochenek, „Solidarność według kobiet” o zapomnianych bohaterkach rewolucji, do jakiej doszło w naszym kraju), po fabularne („Jesteś Bogiem” o Paktofonice, inspirowany powieścią Lema „Kongres”, „Demon” Marcina Wrony, czy „Kret” Rafaela Lewandowskiego). Łączy je to, że albo opowiadają historię związaną ze Śląskiem, albo realizowane są na terenie województwa śląskiego.

A za moment do kin wejdą kolejne tytuły, do których swój wkład wniósł Śląski Fundusz Filmowy (Instytucja Filmowa Silesia-Film): „Jestem mordercą” Macieja Pieprzycy (Srebrne Lwy i nagroda SKSiL w Gdyni), „Szczęście świata” Michała Rosy (dwie nagrody indywidualne w Gdyni), czy „Dzień Czekolady” Jacka Piotra Bławuta (pierwszy polski projekt, który zdobył przyznawaną w 2010 roku w Cannes Nagrodę im. Krzysztofa Kieślowskiego dla Najlepszego Scenariusza Europy Środkowej). A także osławiona „Dolina Bogów” Lecha Majewskiego z prawdziwie gwiazdorską obsadą (John Malkovich, Josh Hartnett, John Rhys-Davies, Berenice Marlohe).Tak, mamy nie tylko potencjał, ale i namacalne efekty tego potencjału.

Patrycja Młynarczyk:

Oczywiście, całe województwo śląskie charakteryzuje nie tylko jego unikalność ale przede wszystkim różnorodność i znakomita komunikacja. Tak wiele różnych krajobrazów przez góry, pustynie, po obiekty sakralne czy industrialne w zasięgu tylko godzinnej podróży – to wyjątkowa wygoda dla filmowców i wydajna lokacja produkcji dla producentów.

Magda Gościniak:

Także kino nieme, ponieważ rozrosło się nam do festiwalowej sekcji, której część przeznaczona jest dla osób dorosłych, a część dla dzieci i młodzieży.

Filmoteka Śląska przedstawia: Święto Kina Niemego to część dla widzów dorosłych i pokażemy w niej dwa absolutnie fascynujące wydarzenia.

Pierwsze to spotkanie z geniuszem, wizjonerem, prestidigitatorem oraz twórcą efektów specjalnych – Georges’em Mélièsem. Trwającemu 80 min pokazowi filmu, jaki został wyprodukowany w 1896 roku, towarzyszyć będzie historyczno-filmowy komentarz praprawnuczki reżysera Marie Hélène Lehérissey, która dziś opiekuje się dorobkiem pradziadka, oraz akompaniament jego prapraprawnuka Lawrence’a Lehérisseya.

Drugie wydarzenie to pokaz filmu pochodzącego z roku 1915 pt. „Assunta Spina” – hołd kina niemego oddany Włochom, pięknym kobietom, podkochujących się w nich mężczyznom oraz sympatykom ekranizacji realistycznych dramatów, odartych z kostiumów, egzaltacji i salonowych bohaterów. W tym filmie naprawdę poczujemy realia ówczesnych czasów. A do całości przygrywać będzie nam Antonio Coppola, wybitny włoski taper, który na naszym festiwalu gościć będzie już po raz drugi.

KLAPS, czyli REGIOFUN dla dzieci i młodzieży to spotkania z Charlie Chaplinem, braćmi Lumière, ponieważ i tutaj na piedestale stawiamy kino nieme. Polskim akcentem będzie prezentacja filmu „Zew morza” w reżyserii Henryka Szaro, czyli najstarszy polski film marynistyczny, do którego ujęcia realizowano m.in. na żaglowcu „Lwów” czy torpedowcu „Kujawiak”. „Zew morza” jest oczywiście niemy, dlatego podczas pokazu muzykę na żywo zapewni Antonio Coppola.

Agata Hofelmajer-Roś, Filmoteka Śląska, edukacja:

W tym roku postawiliśmy sobie za zadanie pokazać kino nieme dzieciom i młodzieży. Z racji specyficznej formy tych filmów, które są bez dźwięku i efektów specjalnych oraz bardzo dużej odległości czasowej nie jest to proste zadanie. Dlatego wybierając filmy chcieliśmy znaleźć jak najwięcej punktów wspólnych dla dziecięcego świata.

W przypadku filmów braci Lumière jest to temat i bohater. Razem z Instytutem Lumière wybraliśmy filmy, na których pokazane są dzieci, ich zabawy i zabawki, wspólne posiłki z rodzicami, gry zespołowe, spacery w parku. Wyjątkową pozycją są filmy dokumentalne zrealizowane przez Lumièrów w Wietnamie, które pokazują tamtejszą ludność z początku XX wieku. Wszystko to będzie dodatkowo ograne warsztatem muzycznym prowadzonym przez Asi Minę.

Natomiast w kwestii Georges’a Mélièsa wykorzystaliśmy baśniowość jego filmowych opowieści. Wybraliśmy realizacje filmowe, które oparte są na bajkach i magicznych historiach. Dzieci zobaczą księżniczki, znikających magików, podwodny świat króla mórz, magiczną podróż na Księżyc. Część z tych filmów będzie dodatkowo w wersji kolorowej, która powstała poprzez ręczne malowanie klatek taśmy filmowej.

Całkiem nową propozycją KLAPSA w tym roku są 2 wydarzenia dla młodzieży w wieku gimnazjalnym i ponadgimnazjalnym. Tutaj postawiliśmy na polskie superprodukcje kina niemego. Mamy zatem film ,,Ludzie bez jutra”. Intrygującą opowieść o miłości i nienawiści dwojga młodych ludzi mieszkających w Warszawie oraz pierwszy film marynistyczny ,,Zew morza” realizowany na pokładach polskiej floty pełnomorskiej: żaglowcu ,,Lwów” i torpedowcu ,,Kujawiak”.

Każdy seans zaplanowany w KLAPSIE jest oczywiście z muzyką na żywo.

Planując KLAPSA postawiliśmy również na klasykę światowego kina i niedzielę 23 października zadedykowaliśmy Charliemu Chaplinowi. To będzie dzień dla rodzin z dziećmi. Wszystko zadzieje się w kinie Kosmos. Będą filmy, gra miejska na Koszutce, niesamowite warsztaty muzyczne, aktorskie i językowe. Wszystko od stóp do głów naznaczone Chaplinem i jego humorem. Trwają zapisy, prosimy się nie spóźnić i łapać okazję na spędzenie wspaniałej niedzieli.

Magda Gościniak:

Przede wszystkim Simona Chinna – producenta takich filmów jak „Sugar Man”, „Człowiek na linie” czy „Projekt Nim”. Przyjedzie on do nas na festiwal Odebrać nagrodę Border Gate. A obok niego w Ogrodzie Gwiazd spotkamy przede wszystkich reprezentantów sekcji Panorama Filmów Polskich: Marcina Koszałkę („Czerwony Pająk”), Bartka Konopkę („Droga do mistrzostwa”), twórców filmu „Ucho wewnętrzne”, Mariana Dziędziela („Moje córki krowy”). A podczas specjalnego pokazu „Ostatniej rodziny” porozmawiamy z Janem P. Matuszyńskim oraz członkami jego filmowego teamu.

Co ważne, poza Ogrodem Gwiazd zapraszamy też na festiwal producentów i twórców filmów, jakie zakwalifikowane zostały do pasm konkursowych – sporo z nich towarzyszyć będzie swoim tytułom podczas pokazów, a po projekcji będziemy z nimi na temat danej produkcji rozmawiać. Zapraszam, bo to niezwykle interesujące dysputy i moment, w którym rzeczywiście namacalnie czujemy ideę festiwalu: przedstawiamy producentów widzom.

Anita Skwara, PR Manager festiwalu:

W tym roku, zgodnie ze specyfiką naszego festiwalu, w ramach którego koncentrujemy się na osobie i pracy producenta filmowego, umożliwimy widzom i uczestnikom festiwalu rozmowę i osobiste spotkania z producentami – od nagrodzonego 2 nagrodami Akademii /a u nas – laurem Border Gate/ Simona Chinna, po producenta nagrodzonej gdyńskimi Złotymi Lwami „Ostatniej rodziny” /Leszka Bodzaka/. O arkanach sztuki reżyserskiej będzie można porozmawiać  z Marcinem Koszałką, Bartkiem Konopką, z Janem P. Matuszyńskim, a o warsztacie aktora i wędrówce pomiędzy kolejnymi ekranowymi rolami – z Aleksandrą Konieczną /nagroda na festiwalu w Gdyni za główną rolę kobiecą w „Ostatniej rodzinie”/ i z Marianem Dziędzielem, który zasługuje już na miano aktora kultowego.

Magda Gościniak:

Zadowolonych producentów i widzów bijących im brawo.